czwartek, 30 października 2014

~. L x Near . - Ironia.

Od Autorki : No to gorąco witam po raz kolejny . xD Wygląda na to ,że to przedostatni one shot w październiku . W tym miesiącu na prawdę wzięłam się za siebie, bo w historii tego bloga właśnie w tym miesiącu Napisałam najwięcej postów. Dobra, a teraz bez przynudzania takie małe pytanko odnośnie jutrzejszego paringu Halloweenowego.
Z kim chcecie zobaczyć jutro paring Halloweenowy ? xD
Nie mam kompletnie pojęcia po za kilkoma mrocznymi anime na ten Halloweenowy paring. Dlatego przydały by się jakieś wasze propozycje. Pisze w komentarzach.
Paring : L x Near
Z anime : Death Note


Near ~. 
Kilka lat przed przypisaniem Neara do sierocińca...
Pamiętam dni w których byłem szczęśliwy. Miałem rodzinę. Dom i uśmiech na twarzy . Teraz jak o tym myślę widzę przez pokaźną mgłę. Wszystkie te wymienione rzeczy straciłem w głupi sposób. Moją rodzinę wymordowano , dom spalono , a wraz ze złudzeniem , że jakaś osoba mogłaby być dla mnie ważna wyparował mój uśmiech . Jedyne co mi pozostało z dawnego życia spalonego wraz z tym domem była posiadana wiedza która została doceniona. Patrzyłem z otwartymi ustami jako małe dwiecko na palący się dom kiedy usłyszałem za sobą kroki. Stary człowiek w brązowym płaszczu i kapeluszu na głowie uśmiechał się lekko do właśnie osieroconego dziecka. Tak znalazłem się w domu dziecka Watari'ego. Idealnym miejscu do pogłebiania mojej wiedzy. Godzinami mogłem się uczyć,uczyć i jeszcze raz uczyć. Obsesja jaka zrodziła się w mojej głowie na punkcie karania największych przeztępców i łapania tych niemożliwych do pojmania zrodziła się w mojej głowie i stanowczo nie chciała jej opuścić. Mówcie , że to obsesja jeśli chcecie. Równie dobrze morzna nazwać to zemstą. Nie obchodziło mnie nigdy co ludzie sobie o mnie pomyślą. Teraz tym bardziej. Pewnego dnia Watari w końcu odwiedził swój sierociniec. Patrzył na mnie tymi współczującymi oczami co wtedy kiedy mnie znalazł przed szczątkami zniszczonego domu. Ale nie wiedział jednego... nie byłem już tą samą osobą. Zbyłem go jedynie spojrzeniem po czym wróciłem do chwilowo porzuconej lektóry. Wtedy starzec zwołał wszystkich przed laptopa przedstawiając mężczyznę który rzekomo do nas mówił jako L. Największego detektywa na świecie. Zainteresowało mnie to. Do czasu kiedy nie zaczął rozbawiać tych dzieciaków swoim zachowaniem . Bezsens. Przymknąłem oczy i po prostu słuchałem zmodyfikowanego głosu komputera nie udzielając się jak wielce podniecone sieroty. Kontem oka dostrzegłem blondyna równie mało zainteresowanego co i ja. Później tuż po rozmowie Watari wyjaśnił , że ten dom dziecka stworzony został dla wyjątkowo inteligentnych osób które mogłyby zostać następcami detektywa. Wtedy się już nie powstrzymałem i prychnąłem cicho zwracając na siebie uwagę wszystkich.
- Niedorzeczność.
Niedługo potem zacząłem interesować się grami typu domino czy układanie klocków mimo iż nie byłem już dzieckiem. Stało się to kiedy miałem dziesięć lat. Już wtedy moja inteligencja według testów była na o wiele wyższym poziomie wiekowym. Kończywszy lat czternaście miałem na swym koncie wiele rozwiązanych spraw i pomocy policji. Rok później rozwinąłem moje umiejętności w grach samemu tworząc dość zaawansowane konstrukcje . Powalało mi to lepiej myśleć. Obecnie miałem lat prawie osiemnaście. Obiecałem sobie, że gdy tylko skończę pełnoletność odejdę z tąd. Miałem dosyć bycia obiektem testowym czy się nadaję na bycie następcą czy też nie. Złożyłem nawet kilka dni wcześniej papiery potwierdzające moje odejście. Teraz tylko trzeba było zaczekać te dwa miesiące do pełnoletności. Westchnąłem cicho przecierając oczy. Żadko zdarzało mi się wykonywać podobne czynności nawet jeśli byłem znużozny. Wstałem i nieco poprawiłem biała koszulę na ramionach po czym ruszyłem do biblioteki. Zacząłem wzrokiem przeszukiwać pułki chcąc znaleźdź książkę wartą uwagi której jeszcze nie czytałem. Wtedy moje zimne palce złaczyły się z innymi .
L ~·
- W ostatnich latach zebraliśmy wielu bardzo młodych i utalentowanych osób być może godnych by w przyszłości być detektywem tak dobrym jak ty.. - Linlet już nie słuchał. Jak zawsze ciemnowłosy siedział w fotelu opierając ręce na swoich kolanach zawsze będących przy podbrudku.
- Wyślij dane. - Odpowiedział po proatu po czym chwilę potem ze znudzeniem zaczął oglądać akta sierot wychodzące z jego drukarki. Jedna karta za drugą lądowały w koncie . Nagle jego wzrok zatrzymał się na chłopaku o białych włosach. Jego kciuk poszedł ku ustom jak zwykle zwiastując jego zamyślenie. Near  . Przyjęty do sierocińca w wieku siedmiu lat. Obecny wiek : lat siedemnaście. Inteligencja : wysokopoziomowa ponad przeciętna. Cechy szczególne : opanowany , spokojny , chłodny. Nie utrzynuje żadnych przyjaźni większość swojego czasu spędza w bibliotece . Osiągnięcia : 345 pomyślnie rozwiązanych spraw. 0 porażek. 134 pomocy w śledztwach. Konkursy ogólnokształcące i wiedzowe od ósmego roku życia. Aktualnie jeden z dwuch największych kandydatów do przejęcia roli detektywa. Choć niechętny co do tego. - ,, niechętny " to słwo przykuło szczególną uwagę Ryuzakiego.
- Watari.
- Słucham.
- Kim jest Near ? I dlaczego w aktach jest napisane ,, choć niechętny co do tego " ?
- Near przyprowadzony osobiście przeze mnie. Jest bardzo mądry i nienawidzi przestępców. Chociaż nie jest przychylny do zajęcia twojego miejsca. Chłllak za dwa miesiące kończy osiemnaście lat po czym od razu chce rozpocząć samodzielne życie.
- Rozumiem. Watari... w najbliższym czasie przyjadę odwiedzić sierociniec.
Near ~
Wtedy moje zimne palce połączyły się z innymi . Ze znudzeniem przeniosłem wzrok na ich właściciela który wwiercał we mnie swój ciemny wzrok. Standardowo uniósłbym brew w akcie dezaprobaty jednak nie tym razem . Te oczy były mądre. Zadrżałem lekko. Po raz pierwszy spotkałem kogoś z takimi oczami. Oczami calkowicie innymi niż wszystkie inne. Ten ciemny kolor był na prawdę dogłębnie poruszający. Jak by prześwietlał Cię od ubrania po kości.
- Ach . Wybacz. Nie zaóważyłem twojej ręki . - Mruknął mężczyzna machając ręką i udając niedołęgę. Tym razem jednak brew powędrowała ku górze. Zainteresowanie jego osobą obniżyło się na minimalne poziomy. Takie mądre oczy , a takie głupie odruchy.
- Nic się nie stało . - Odpowiedziałem rzeczowo z zamiarem zakończenia niby jeszcze nie koniecznie rozwiniętej konserwacji , jednak ten kontynuował.
- Jestem Linlet Ryuzaki. A ty ? - Moja ręka zatrzymała się w połowie drogi do półk z książką. Przeniosłem ponownie na niego wzrok szarych tęczówek obserwując najdrobniejsze ruchy.
- Near.
- Sam Near ? Samo imię brzmi trochę samotnie nie sądzisz ?
- Po prostu Near. - Przerwałem mu spokojnie . - Podstawą jest nie podawać nieznajomemu swojego pełnego imienia.
- Och ! Zapomniałem .Ale ty mnie znasz ... Near. - Odpowiedział uśmiechając się wesoło choć od razu wiedziałem , że uśmiech ten jest fałszywy. Ciemnowłosy przysunął się zdecydowanie zbyt blisko. Wziąłem książkę z półki po czym poszedłem pod okno i usiadłem w czerwonym fotelu jak zawsze opanowany analizując jego zachowanie. Był zbyt dziwny aby dało się je przewidzieć.
- Znam Cię ? - Powtórzyłem spokojnie spoglądając na garbiącego się mężczyznę który poszedłwszy za mną obecnie siedział na kanapie tuż obok mnie podciągając kolana pod brodę i patrząc na mnie dalej przeszywająco.
- Owszem . Powinieneś mnie znać Near. - Moje zaskoczenie było ogromne kiedy nagle ciemnowłosy skoczył z kanapy siadając na moich kolanach i obejmując nogami w pasie abym nie mógł się podnieść. Jego uśmiech się poszerzył kiedy tylko wziął moją twarz w swoje dłonie. Zmróżyłem oczy siląc się na spokój zaraz po tym kiedy pierwsze oznaki zdziwienia zniknęły. - Tak . Wiem , że już wiesz kim jestem . Jesteś zbyt mądry aby tego nie wiedzieć. Twoje oczy mówią mi wszystko .
- Moje oczy co... L ? - Zapytałem z cichym westchnięciem unosząc brew ku górze. Jego uśmiech od razu się poszerzył słysząc ostatnie słowo w mojej wypowiedzi.
- Wiedziałem ,że wiesz. - Powiedział rozbawiony . - Zasłużyłeś na nagrodę Near. - Mruknął po czym bez ostrzeżenia wpił się w moje wargi trzymając moją twarz tak abym nie mógł się wyrwać. Przez chwilę po prostu go zbywałem nie ruszając się i nie wykonując żadnego gestu aby w końcu odpuścił . Powinno było zadziałać... zapomniałem tylko o jednym szczególe. To był L. Na niego zwykłe taktyki nie działały.
- Czy teraz zostaniesz moim następcą ? - Zapytał spokojnie zbliżając swoją twarz nadal niebezpiecznie blisko mojej . Cholera. Moje serce biło jak oszalałe. 
- W życiu . - Odpowiedziałem siląc się na silny i spokojny głos. Po czym z cichym westchnieniem przymknąłem oczy.Złamał mnie. Nigdzie nie może być dwóch lwów. Bo jeden zawsze zdominuje drugiego. Taka jest kolej rzeczy. On właśnie takim lwem pozostał. - Ale chętnie pomogę Ci w sprawach kiedy będziesz tego potrzebował.


wtorek, 28 października 2014

Akise x Yukiteru ~. W pułapce czasu.

Od Autorki : Faza na Mirai Nikki udziela mi się również i tutaj . xD Tak więc kolejny post standardowo już napisany z telefonu . Dla mnie trochę średni ,ale... to wy oceniajcie xD. Jakieś paringi zamawiacie ? Coś ? Ktoś ? Wybaczcie ,że to taki króciutki post ,ale raczej na tele to pisałam i do tego w szkole więc ludki mnie rozpraszali . :3 Ech... a może się wykręcam . Miałam ochotę napisać ten paring ,ale go zwaliłam mimo to sumiennie wstawiam te swoje wypociny . xD Zapraszam do czytania.
Paring : Akise x Yukiteru
Z Anime :  Mirai Nikki


Niebieskooki chłopak siedział i patrzył. Z góry. Na ziemię pozornie nomalną. Na ziemię pod żadnym względem nieskażonom . Nie było ani jednego śladu po toczącej się tu jeszcze niedawno grze o przetrwanie . Yukiteru został bogiem. Chłopak przymknął oczy . Owszem . Był bogiem czasu i przestrzeni. Zajął miejsce Deusa którego sam wymyślił. Stworzyła jego wyobraźnia. Kto by pomyślał , że wyobraźnia jest tak realna i bolesna. Chłopak wszystko odtworzył do nawet najmniejszego szczegółu. Miasto. Ludzie. Wszystko wyglądało tak jak dawniej . A mimo to nke mógł odtworzyć ludzi których kochał. Których zabił. Właśnie. Czyny przez niego dokonane niemiłosiernie bolały i miały boleć przez całą wieczność którą otrzymał stając się bogiem . Chciał cierpieć za dokonane w swoim marnym życiu grzechy . Tylko pod takim warunkiem zgodził się na wieczność. Choć wiedział , że na pewno nie odpokutuje za to zbyt dużo. Niebieskie oczy przymknęły się pod wpływem zmęczenia. Tak było dzień w dzień. Tylko obserwował ludzi jako nie człowiek lecz bóg czasu i przestrzeni. 
- Yukiteru...- Chłopak niemal natychmiast odżył wstając na równe nogi. Poznawał ten głos... 
- ... niemożliwe... Akise..
- A jednak Yukiteru-kun .- Tuż przed chłopakiem stał całkowicie kompletny Akise Aru. Ciemnowłosy upadł na kolana drżąc na całym ciele.
- Niemożliwe...- Powtórzył dobitnie chłopak kręcąc przecząco głową. - Yuno.. Cię zabiła. - Jęknął żałośnie łkając cicho i ocierając oczy. A myślał, że po zostaniu bogiem zniknął mu ten głupi zwyczaj mazgajstwa. Poczuł jak ktoś chwyta go mocno za ramiona i potrząsa nim krzycząc :
- Yukiteru ! Yukiteru ! Opanuj się ! Ja żyję ! - Srebrnowłosy rozszerzył oczy. Wiedział , ze Yukii nie zostaniu Bogiem na pewno nie straci swojej ludzkiej osobowości po przez szok jaki wywołał w nim czyn dokonanych morderstw. 
- Akise... dlaczego ? Nie możesz być prawdziwym Akise prawda ? Niemożliwe. Przyszedłeś żeby się zmeścić ? Zapewne. Nie będę się opierał. Moje życie jest gówno warte , po tym wszystkim co zrobiłem . Po zabiciu tych wszystkich ludzi...- Nie zdołał powiedzieć nic więcej. Siarczysty policzek który został mu wierzony skutecznie zamknął niebieskookiemu usta które otwierał i zamykał chyba chcąc coś jeszcze powiedzieć w szoku ale nie bardzo wiedząc co. Widział tylko zagniewany wyraz twarzy Akisego. 
- Myślisz , że ja wróciłbym po to aby się na tobie mścić Yukiteru ?! Czy uważasz , że ze wszystkich osób które zabiłeś ty lub Gasai ja jestem tą która wróciłaby aby się na tobie mścić ?! Przecież powiedziałem Ci już wczesniej , że Cię kocham do cholery ! 
- Akise, ja... przepraszam za wszystko co zrobiłem.- Zapłakał żałośnie w akcie całkowitej bezradności i ku zaskoczeniu srebrnowłosego lgnąc do niego oraz wtulając się w jego klatkę piersiową łkał cicho w jego koszulę. Różowooki uśmiechnął się lekko przekrzywiając głowę w bok i obejmując za szyję ciemnowłosego chłopaka. 
- Yukiteru-kun uspokój się... mówiłem , że niezależnie od sytuacji będę zawsze po twojej stronie. 
- Ale jak ty...
- Deus. - Przerwał niebieskookiemu z lekkim charakterystycznym dla niego uśmiechem głaszcząc opuszkami palców policzek ciemnowłosego i uśmiechają się zawiadacko. Niebieskie oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu .
- Jak... to ?
- Tuż przed całkowitym rozpadem zdążył swoją mocą cofnąć czas moich ran tym samym przywracając mnie do dawnego stanu . Deus tak na prawdę zawsze był po twojej stronie w końcu stworzyła go twoja wyobraźnia...
- Deus..- Mruknął cicho i przymknął oczy pod wpływem jego dotyku. - Dziękuję.
- To czy chcesz żebym tu był Yukiteru zależy tylko od Ciebie. Zawsze będę Cię chronił, ale zrozumiem jeśli po tym co zrobiła Ci Gasai nie będziesz niczego ode mnie chciał , mimo tak jak Ci wedy powiedziałem zamierzam zawsze nad tobą czówać... - Tym razem to srebrnowłosy nie zdążył nic powiedzieć bo ku jego zaskoczeniu został popchnięty na podłogę tak aby zamiast siedzieć leżał.
- Yukiteru ?
- Nie zostawiaj mnie. Chce być z tobą. - Szepnął cicho siadając mu na biodrach i wtulając się w jego szyje.- nie zostawiaj mnie... Aru. Nie..
- Cii. Zostanę. Nigdzie się nie wybieram. - Uśmiechnął się rozbawiony wycierając z koncików jego zaciśniętych mocno oczu resztki po łzach i głaszcząc delikatnie jego głowę. Chłopak ewidentnie nie spodziewał się ,że po tych wielu ,wielu latach ktokolwiek przeżyje po drugiej grze o przetrwanie i zostanie Bogiem . Jednak było inaczej  . W końcu Akise Aru został stworzony przez Deusa. Ale to już inna historia. Wydająca się teraz zbyt odległą i zbyt nudną aby teraz opowiadać. Liczyło się tylko to ,że tu był. Murmur uśmiechnęła się lekko pod nosem obserwując te dwójkę i rzuciła swoją cenną mangę czytaną po raz tysiąc pierwszy raz podpierając swoją twarz o dłonie i patrząc na mężczyzn z uwielbieniem . Nareszcie nie będzie się tak nudzić.

- Akise... 
- Słucham ? - Odpowiedział pytaniem czerwonooki uśmiechając się pokrzepiająco do swojego boga nie komentując w żaden sposób tego ,że właśnie przed sekundą na twarzy Yukiego wykwitły pokaźne rumieńce . Bawił się idealnie dobrze patrząc na nie. A przede wszystkim był wdzięczny jak cholera Deusowi dzięki któremu mógł być tu teraz w drugim świecie ze swoim ukochanym i czuć go w swoich ramionach , choć przed tą całą sprawą z pamiętnikami nigdy nie posądził by chłopaka o tak śmiałe czyny w jego kierunku . Dlatego też czekał cierpliwie na to co zaraz usłyszy od chłopaka i co chwila obserwował jego niebieskie oczy mieniące się teraz na reszcie żywymi iskierkami co chwila uciekających w bok aby uniknąć wzroku czerwonych oczu obserwatora.
- Ja też chcę się w tobie zakochać.


poniedziałek, 27 października 2014

Sting x Rogue ~. Ukryte uczucia.

Od Autorki : Kolejny shot pisany z telefonu . xD Wybaczcie ,że tak jakoś przez te dwa dni nic się tu nie pojawiło ani na innych blogach , ale byłam na weselu . Do dzisiaj głowa mi pęka -__ . No i ciągłe jedzenie moich ukochanych grejphrutków daje się we znaki ^^. Zapraszam do czytania. Ponownie F.T.
Paring : Sting x Rogue
Z Anime : Fairy Tail


Obserwowanie ludzi jest na prawdę męczące . Szczególnie kiedy patrzysz na osobę którą kochasz . Wyjątkowo kiedy widzisz i uświadamiasz sobie , że ta osoba na pewno nie czuje tego co ty. 
- Yukino ! Yukino ! - Dokładnie . Osobą którą kocham jest Sting . Głupi blondyn z gildii zwanej powszechnie Sabertooth. Westchnąłem cicho po czym pchnąłem wrota wejściowe gildii wychodząc na zewnątrz. Przymknąłem oczy zadowolony pod wpływem nagłego podmuchu wiatru. Męczące. Tak dokłanie , ten pesymista zakochany w Stingu , zazdrosny o przyjaciółkę z gildii to ja - Rogue z Sabertooth. Czasami tęskniłem za starym stylem naszej gildii. Wiem , że to nie właściwe , ale na prawdę czasami brakowało mi tej powagi która była u mnie prawdopodobnie wrodzona. Zacząłem iść wolnym krokiem przed siebie ,  zamyślony. Wszystko wydawało się takie odległe. Igrzyska . Odejście panienki i mistrza nie wiadomo gdzie . Yukino wróciła do gildii , a co najważniejsze Sting został mistrzem . Nie powiem , że nie byłem zwskoczony. Mimo to należy mu się to miejsce. Wtedy kiedy odzyskał Lectora pokazał prawdziwą klasę. Prawdopodobnie... właśnie od tamtego czasu się w nim kocham. Wielki głaz wysokości budynku pękł zaraz po tym jak obok niego przeszedłem. Niedorzeczność. Kretyństwo. Idiotyzm. Prychnąłem cicho z irytacji. Co się ze mną dzieje ? Od kiedy zachowuję się jak zakochana kobieta ?! 
- Cholera ! - Warknąłem na głos . Moja magia poszła samopas. Wziąłem głęboki wdech . Musiałem się kontrolować. A szczególnie moją magię która dawała upust wraz z emocjami. 
- Rogue ! - Krzyk. Spojrzałem za siebie , ale nikogo nie zobaczyłem . Przesłyszałem się ? Zignorowałem to. - Rogue ! - W ostatniej chwili spojrzałem w górę żeby zobaczyć jak Sting spada... wprost na mnie. - Gdzieś się podziewał ty kretynie ?!! Już dawno jest po ciszy nocnej ! Frosh mało ze skóry nie wyszedł , a reszta gildii wszędzie Cię szuka ! 
- Tak . Tak. - Co ja wyprawiam ? Serio mu tak odpowiedziałem ? Szybko wstałem i odwróciłem się aby odejść. Widziałem na jego twarzy nieprzyjemne zaskoczenie .Co ty robisz Rogue ? Powiedz mu coś. Coś . Cokolwiek. - Musiałem pomyśleć i nie zaóważyłem kiedy zrobiło się ciemno . - Ulga. Powiedziałem mu coś. Mimo , że czuję się tak źle z samym sobą. Boli mnie serce. 
- No chyba że tak... - Otworzyłem oczy ze zdziwienia. Sting mówi do mnie takim łagodnym głosem ? Niebywałe. Odwróciłem się tylko po to by zobaczyć jego zamyślony wzrok... zamyślony ? Cholera. Czyżby się czegoś domyślał ?!! 
- W takim razie wracam do gildii.. - powiedziałem napięcie starając za wszelką cenę ukryć zaniepokojenie w moim głosie lub cokolwiek innego co mogłoby mnie zdradzić. 
- Rogue ! 
- C... - Nie zdążyłem dokończyć. Moje usta zostały nakryte innymi , ciepłymi które usilnie starały się wedrzeć do wnętrza moich . Znieruchomiałem . Co ten idiota robił ?!! Przecież bujał się od niepamiętnych czasów w Yukino. Mocno odepchnąłem go od siebie.
- Co ty robisz kretynie !? - Zapytałem dłonią za wszelką cenę chcąc schować zdradziecki róż moich policzków. Blondyn wzruszył ramionami patrząc na mnie badawczo.
- Chciałem tylko sprawdzić czy moje przypuszczenia co do Ciebie są słuszne , więc... - Nie słuchałem dalej . Nie mogłem na niego patrzeć. Teraz . Kiedy o wszystkim już doskonale wiedział. Szybko odwróciłem się tyłem nie dając mu skończyć i zanim znów spróbował czegokolwiek odbiłem się od ziemi z wykorzystaniem ryku cienistego smoka lądując gdzieś w Magnolii. Oparłem się o jakiś murek oddychając ciężko. Kurwa ! Kurwa ! Kurwa ! Co to miało być ? Chciał mnie upokorzyć czy co ? Teraz wiedziałem , że na powrót do gildii nie mam co liczyć. Tym bardziej nie mogłem wrócić do mieszkania które dzieliłem wraz ze Stingiem . A noc była ciemna. Zadrżałem nieznacznie czując obecność mojego cienia. Cholera ! W takiej chwili ?! Myśl Rogue. Musi być jakieś miejsce w którym nie ma ciemności. Jeszcze chwila w tej całkowitej , czarnej nocy a przejmie nade mną kontrolę. Fairy Tail. Tylko o nich zdążyłem pomyśleć zanim nie zacząłem szybko biec w kierunku ich gildii. Obym zdążył . Myślałem gorączkowo słysząc śmiech mojego cienia tuż za mną. ,, Nie uciekniesz mi Rogue... " usłyszałem i kiedy nie widziałem już nic przed sobą myślałem , że zostałem opętany. To koniec...
- W twoich snach. - Poznaję ten głos.. natychmiast otworzyłem oczy.  Sting złapał mnie za rękę mocno odciągając od ciemności która zdążyła mnie już pochłonąć. Skończyło się na tym , że wylądowałem w jego ramionach . Ciemność wydała z siebie wściekły syk ,, Oddaj mi go. On należy do mnie. Rogue... należysz do ciemności..Nie opieraj się mi. Masz tylko mnie " 
- Nie . Już nie tylko Ciebie. Ma gildię, przyjaciela i mnie. -  Uśmiechnął się blondyn jedną ręką obejmując mnie w pasie , a drugą kierując na niemal że niewidoczną w cieniu nocy ciemność. Zmrużyłem oczy kiedy zobaczyłem zbyt jasne światło , a po chwili cień zniknął. No tak... Sting był przeciwieństwem mojej mocy. Mógł pochłonąć nawet największą ciemność. 
- Sting.. - Jęknąłem w niemej prośbie aby mnie puścił. Byłem przerażony. To była moja moc ?! 
- Spokojnie idioto. Spróbuj tylko znów uciec to nie ręczę za to co się z tobą stanie. - Odrzekł patrząc na mnie z lekkim ... uśmiechem ? Rozszerzyłem oczy w niemym zaskoczeniu.
- S..Sting ?
- Cicho . I ani się waż ruszyć.
- Ale.. - Nie zdążyłem ponownie nic powiedzieć. Chłopak skorzystał z okazji że chciałem coś powiedzieć i umiejętnie wsunął swój język do moich ust. Wszystko co chciałem powiedzieć nagle wyleciało mi z głowy. Nieświadomie odwzajemniłem pocałunek przysuwając się jeszcze bliżej niego i zarzucając mu ręce na szyję. Chciałbym aby to trwało wiecznie... ale nie trwało.
- Sting... dlaczego ty ?..
- Chyba mój pocałunek był wystarczającą odpowiedzią nie ? - Westchnął ciężko. - Idioto nie byłem pewny czy czujesz to samo co ja dlatego zarywałem zawsze do Yukino i no... dzisiaj Cię pocałowałem... dlatego zanim coś powiesz.... kocham Cię. - Mruknął widocznie zdenerwowany rumieniąc się lekko i odwracając wzrok. Wrócił stry Sting.. zaśmiałem się.
- Ja Ciebie też... zawsze. I znów uratowałeś mnie przed opętaniem .- Westchnąłem. Teraz to ja nabrałem śmiałości i lekko uniosłem jego twarz ku górze uśmiechając się niczym najszczęśliwszy człowiek na ziemi.  
- Nie ma za co... zawsze będę to robić... - Westchnął blondyn sięgając po moje usta w pierwszym świadomym pocałunku chcianym przez obie strony.
- Rogue ! 
- Sring ! 
Natychmiast oderwaliśmy się od siebie . 
- Frosh...
- Lector... 
Uśmiechnąłem się z lekka przenosząc wzrok z Exeedów szybko biegnących w naszą stronę po czym uśmiechnąłem się do ukochanego i lekko ująłem jego dłoń.
- Wracajmy ...
- Tak... wracajmy




czwartek, 23 października 2014

Aidou x Zero ~. Wakacyjne ,,figle " .

Od Autorki : Tak jak ostrzegałam jakiś czas temu w poprzednim poście jest notka ze scenkami erotycznymi . ( W końcu xD ) Przez ostatnie miesiące mam po prostu fazę bardziej na shounen niż na pisanie seksów... Och ,ja biedna ~. A tak w ogóle dawno nie napisałam tak długiego postu  . Wowow. xD O komki proszę. Jak zawsze.
Paring : Aidou x Zero
Z anime :  Vampire Knight

Wakacje. Okres czasu w którym ku uciesze Zera wszyscy z dziennych klas wyjeżdżali w odwiedziny do swoich rodzin lub w ramach wypoczynku bawili się w bliżej nieokreślonych miejscach . Oczywiście Kiryuu został. Yuki została zaproszona przez swoją przyjaciółkę do wspólnego wyjazdu nad morze, a dyrektor dostał pilny list ze stowarzyszenia łowców. Innymi słowy srebrnowłosy nie mógł wyobrazić sobie lepszych wakacji . Dzienny akademik po którym nie krzątają się irytujący ludzie usilnie starający się o jego zgodę na odwiedzenie uczniów nocnych zajęć były niemal nie do zniesienia. Srebrnowłosy westchnął cicho kiedy poczuł lodowatą wodę na jego skórze. Mogło by to się wydawać dziwne , ale łowca w tak gorące dni letnie dni jak ten wolał raczej się ochładzać niż odświeżać. Przymknął oczy kiedy tylko wyszedł z pod przyjemnego prysznica wycierając się i patrząc na swoje lustrzane odbicie. W szkle widniał wizerunek zmęczonego bladego chłopaka z lekko podkrążonymi oczami świadczącymi o jego zmęczeniu spowodowanym wstrzymywaniem się od picia krwi. Obecnie mokre srebrne włosy urosły przez ostatnie miesiące dotykając ramion , nagi tors natomiast był chudy , ale na tle brzucha i klatki piersiowej rysował się lekki zarys wyrzeźbionych przez ostatnio zbyt naciskającej na niego robotę łowcy mięśni. Fioletowe oczy dawno się zmieniły. Ściemniały. Całość wyrażała dość ciekawy obrazek zmęczonego widocznie przystojnego chłopaka. Kiryuu zamrugał i odwrócił wzrok na ręcznik po czym założył go w pasie i wyszedł do swojego pokoju . Wszystko było by takie same jak tam pozostawił gdyby nie obraz blondyna który nonszalancko opierał nogi na stole i sączył z kielicha czerwony płyn który zapewne był sztuczną krwią. Łowca zmrużył lekko brwi nie dając po sobie poznać , że przejął się wizytą nieproszonego gościa. Przeklął się jedynie w duchu za to że nie dostał szczegółowych informacji na temat wampirów zostających wakacyjnie w szkole. Zaniepokojony spojrzał na wampira jak gdyby sprawdzał czy jest tu sam , a raczej czy nie jest narażony na obecność większej ilości krwiopijców. Choć fakt że wampir był tu sam najmniej świadczył o tym , że został jako jedyny z nocnego akademika.

- Co ty tu robisz ? - Zapytał specjalnie podkreślając swoje drugie słowo podkreślając swoją obecność w pomieszczeniu . - To dzienny akademik , a z tego co wiem ty do niego nie należysz. - Powiedział siląc się na spokój jednak było to trudne kiedy blondynek łaskawie uświadomił sobie że w pomieszczeniu nie znajduje się sam i przeniósł wzrok na w pół nagie ciało chłopaka . O tym małym szczególe przypomniał sobie dopiero kiedy zadrżał z nagłego zaskoczenia . Jakaś chwila minęła nim Aidou przestał się bawić kielichem i wlepiać w niego te niebieskie , wampirze ślepia. 
- Było mi nudno. - Wyznał w końcu odwracając głowę w bliżej nieokreślonym kierunku. Przez chwilę Kiryuu chciał zachować się jak zawsze - ubrać i wyjść. Ale z westchnieniem rezygnacji przyciągając tym samym uwagę wampira runął bez skrępowania na łóżko rozkładając dłonie na miękkiej pościeli . 
- Jednak nie rozumiem dlaczego przyszedłeś do męskiego skrzydła w którym obecnie mieszkam tylko ja zamiast jak zwykle wyjść na miasto kusić ludzi . - Mruknął z sarkazmem przymykając zmęczone oczy. Sam się sobie dziwił , że zachowuje się tak luźno przy osobie takiej jak on . Raczej jeszcze mu się to nie zdarzyło . W zamian za jego uwagę usłyszał jedynie zirytowane prychnięcie. Zmarszczył brwi aż otwierając oczy i uniósł się lekko patrząc na blondyna. Z jego strony raczej spodziewał się jakiejś ciętej odpowiedzi , ale nic takiego nie nastąpiło. 
- Wolę posiedzieć tutaj . Dokładnie. U Ciebie w pokoju. -  Odpowiedział w końcu odstawiając na wpół pełne naczynie z krwią i przyglądając się łowcy z jawnym zaintrygowaniem w oczach. Zero zadrżał po czym przymykając oczy westchnął ponownie się kładąc ze zrezygnowaniem.
- Rób co chcesz tylko nie próbuj niczego ,bo... - Powiedział i nagle przerwał zrywając się z miejsca. Cholera.! Zapomniał broni z łazienki.Jak to mogło się stać ? Przez tyle lat ostrożności teraz kiedy nagle po raz pierwszy trafiła mu się sytuacja w której był tak bezbronny i do tego był tu wampir. Zaklął w myślach siarczyście. Debil nie łowca ! Kiedy już miał zamiar się podnieść z zamiarem naprawienia tego błędu zobaczył tylko mignięcie blond czupryny i został brutalnie ponownie popchnięte na duże , jasne łóżku. Warknął ostrzegawczo na wampira który w tej chwili trzymał go za nadgarstki z zuchwałym uśmiechem na twarzy. 
- Nie kuś losu , Kiryuu. - Wychrypiał tuż do jego ucha wywołując dreszcze na wspomnianym przez niego chłopaku . Impulsy łowcy dosłownie dzwoniły mu w głowie. Rusz się. Rusz się !! Rusz się !!! Myślał gorączkowo chłopak ale zanim się na coś zdobył niebieskooki usiadł na jego torsie nie pozwalając mu się z żadnej strony ruszyć. Uśmiech nie schodził z twarzy napastnika jednak przez chwilę stał się nieco mroczniejszy .
- Niczego nie próbuj . - Ostrzegł. - Obecnie jesteś wampirem . Ale młodym wampirem . Jestem od Ciebie o wiele starszy i silniejszy dlatego nie waż mi się opierać. To jak Cię potraktuję zależy jedynie od Ciebie. - Powiedział zadowolony z reakcji chłopaka który nagle nie panował jż nad paniką ogarniającą jego ciało. Jego twarz wyrażała czysty szok i nienawiść pomieszaną z palącym uczuciem strachu.
- Pieprz się pijawko. - Odwarknął ostatkiem sił starając się wyrwać. Na próżno. Fioletowe oczy rozszerzyły się w szoku kiedy tylko poczuł mokry język jeżdżący po jego szyi. Natychmiast znieruchomiał drżąc na całym ciele. Nienawidził tego. Wampir. Całkiem jak ona . Jak Shizuka. Nie ! Nie ! Nie ! Nie pozwolę znowu...
- Uspokój się. - Powiedział z westchnieniem Aidou patrząc na chłopaka z żalem w oczach . Więc Kaname miał rację. Zero po przemianie w wampira kiedy ktoś dotykał jego szyi miał ataki paniki. 
- Nie ! Nie ! Nie ! Odwal się. Nie dotykaj mnie. - Wybuchnął nagle rzucając się w każdą możliwą stronę.
.- Zero !! - Krzyknął do niego po imieniu co na chwilę zatrzymało panikę chłopaka który nadal z otwartymi w szoku oczami patrzył na Hanabusę z lekko rozdziawionymi ustami kiedy zobaczył jego uśmiech . Panika jak przyszła tak odeszła wraz z pocałunkiem szczerze uśmiechającego się wampira . On ... tak na serio ? Łowca przymknął oczy czując jak drżenie jego ciała po woli przeradza się w coś innego  . Przyjemnego. Niemal że jęknął czując jak język arystokraty bada jego podniebienie po czym niecierpliwie trąca o drugi język tym samym zapraszając do namiętnego tańca. Sam nie wiedząc dlaczego po woli po przemijającym szoku zaczął oddawać pocałunek . Nie do końca pewny tego co robi i jak reaguje jego ciało westchnął cicho wprost w usta chłopaka. Zamarł jednak chwilowo czując w sobie to znane uczucie... pragnienie ? Nim zdołał się obejrzeć jego kły wydłużyły się i z jękiem zaskoczenia stwierdził ,że nie tylko jego. Kiedy tylko wampir łaskawie raczył ugryźć go w wargę z jękiem zadowolenia zlizując prawdziwą , pyszną krew fioletowookiego oddalił się nieco aby mieć lepszy widok na jego twarz. Tęczówki obu wampirów były czerwone. Policzki zaróżowione ,mimo bladej , marmurowej skóry ,a kły wydłużone. Blondyn czule ujął srebrzyste włosy łowcy uśmiechając się zawiadacko po czym westchnął cicho odwracając gdzieś wzrok :
- Nie bój się mnie. - Powiedział w końcu . Prawda była taka ,że od czasu kiedy Zero zaczął się tak wywyższać przed Kaname szczerze miał zamiar skręcić mu kark . Ale im częściej podejmował takowe próby tym częściej jego odczucia przeradzały się w coś innego. Kiryuu nadal patrzył . I nie mógł uwierzyć ,że widzi wampira w takim stanie. Na pewno nigdy nie widział go takiego. Sam uśmiechnął się z lekka w kącikach ust po czym niespodziewanie korzystając z nieuwagi arystokraty sam przewalił go na łóżko całując namiętnie w usta i schodząc z pocałunkami coraz niżej . Co najmniej można by powiedzieć ,że blondyn był zaskoczony . Nie, był w szoku. Uśmiechnął się zadowolony zaczynając całować nagi tors chłopaka i nie czekając zbyt długo z grą wstępną rzucił jedyne jego okrycie, biały , puszysty ręcznik w kąt dotykając niemal że jeszcze zimnego i wilgotnego ciała kochanka. Czując jak jego pozycja dominatora słabnie wraz z pocałunkami łowcy jęknął i ponownie przewrócił go na plecy siadając na jego udach i wiercąc się aby pobudzić go jeszcze bardziej. Uśmiechnął się z triumfem w obecnie czerwonych z podniecenia wampirzych oczach po czym zadowolony sunąc z pocałunkami po jego ciele wziął członka łowcy do ust wywołując tym samym dreszcze całego ciała i ciche jęki . Mężczyzna sam nie wierzył ,że to robi. Mimo wszystko podobało mu się to i nie miał zamiaru przerywać. 
- Słodki . - Mruknął cicho po zabawie w pieszczenie jego członka kiedy ten miał dość na specjalnie przerwał z cwanym uśmieszkiem na twarzy .
- Cholerny wampir. - Warknął Kiryuu splatając ręce na jego szyi po czym pociągnął go do siebie za jego blond włosy i zaczął całkowicie zatracać się w pocałunku . Czuł jak pijawa korzystając z okazji włożyła w niego palce rozciągając wnętrze . Złapał za jego rękę nieznacznie kolejny raz tego dnia wywołując zaskoczenie na twarzy Hanabusy . 
- Wejdź we mnie ...bez ...rozciągania. - Szepnął cicho zagłębiając się w jego szyję aby ukryć rumieńce wstydu . W końcu był facetem . Poważnym facetem z godnością osobistą. Aidou zaśmiał się po czym ostrzegł :
-Więc będzie bolało. -  W jednej chwili nakierował swojego nabrzmiałego członka w jego wejście i od razu jednym płynnym ruchem zagnieździł się w nim niemal cały wydając z siebie jęk zadowolenia kiedy poczuł zaciskające się na nim mięśnie. Łowca zadrżał lekko jednak z jego oczu nie poleciały łzy . Tylko zgryzł seksownie wargę jeszcze bardziej ,jeżeli to w ogóle możliwe podniecając arystokratę. Zaczął się w nim poruszać słuchając jęków które srebrnowłosy usilnie chciał zagłuszyć przygryzaniem i tak już nadwyrężonej wargi . No i wtedy zrobił coś czego nawet by się po Kiryuu nie spodziewał ... 
- Ugryź... mnie. - Szepnął cicho kiedy kolejna fala rozkoszy zajęła jego ciało nie potrafił nic więcej powiedzieć. Blondyn tylko przymknął oczy pamiętając o ostatnim ataku chłopaka.
- Na pewno ? Nic... Ci nie będzie ? - Zapytał w końcu poruszając się w nim i zadowolony stwierdził po głośnym krzyku ,że zlokalizował jego czuły punkt. 
- Powiedziałem ... przecież. - Warknął niecierpliwie drapiąc go po plecach i ponaglając do działania . Zero już był pewny. Nawet jeśli się tego bał w tej chwili nie chciał niczego innego jak tylko poczuć kłów zagłębiających się w jego szyi... i pomyśleć ,że był to ten sam Zero który przez te wszystkie lata skrzywdzony i upokorzony przez wampiry szczerze ich nienawidził ,a co dopiero wstrętem napawała go myśl , że sam jest niemal jednym z nich. Język wampira sprawnie przemieścił się od ucha aż po znak łowcy chłopaka ssąc i przygryzając jego skórę jednocześnie poruszając swoim członkiem w nim . Te wszystkie intensywne doznania tylko wywoływały wyraz ślepej rozkoszy na bladej twarzy. Po woli wysuwając kły wgryzł się delikatnie przekłuwając jego skórę długimi kłami czemu towarzyszyło głośne jęknięcie . Aidou zaczął spijać krew chłopaka. Od dawna jechał na samych tabletkach krwi co go nie zadowalało . Krew wampirów również nie była zbyt dobra. A tu proszę... krew Zero co najmniej prosiła się o dalsze picie. Westchnął zadowolony kiedy zważając na to aby nie wypić zbyt dużo oderwał się od niego i zadrżał nieznacznie czując zbliżające się spełnienie. Jęknął gdy tylko poczuł jak łowca sam nabija się na niego w momencie wytrysnął na jego podbrzusze ,a niebieskooki zaraz po nim dochodząc w jego środku . Opadł obok niego z lekkim uśmiechem naciągając jasno błękitną kołdrę na chłopaka mimo to nie wyszedł z niego powodując już lekki dyskomfort wraz ze spływającymi resztkami spermy po jego udach . Zanim się obejrzał oboje już spali twardym snem...
Srebrnowłosy poczuł jak coś przyjemnie mizia go po twarzy. Mruknął zadowolony nie otwierając oczu . Przez kilka chwil leżał przymilając się zadowolony z pieszczoty , jednak kiedy nagle napłynęły mu do głowy wizje z dnia poprzedniego zadrżał i otworzył oczy . 
- Dzień dobry . - Powiedział wesoło blond włosy maniak uśmiechając się po Hanabusowskiemu . Łowca nawet nie wiedział co mu w tej chwili ma odpowiedzieć więc tylko przygryzł wargę. 
- Dlaczego tu jesteś ? - Zapytał w końcu nie pewnie. Wyraz twarzy Aidou się zmienił . Przybrał poważny wyraz po czym czołem dotknął czoła Kiryuu wzdychając cicho. 
- A dlaczego bym miał ? Gdybym Cię tu tak zostawił to znając Ciebie albo zaczął byś mnie zimno traktować i unikać ,albo wrócił byś do nienawiści . - Powiedział spokojnie i uśmiechnął się ponownie przybierając radosny wyraz - A tego to tym wszystkim za żadne skarby bym nie chciał. 



poniedziałek, 20 października 2014

Yukio x Rin ~. W rytmie umierania.

Od Autorki : Nagły wzrost weny prowadzący do napisania pół yaoi , pół shounen aia. Pół dramatu pół romansu otóż oczywiście z Ao No Exorcist. Kocham miłostki braci *w* . A tak serio kolejny post pisany na telefonie . Wiecie, chyba w końcu wezmę się nieco porządniej za jakieś dłuższe bardziej uczuciowe posty. Wena po woli do mnie wraca z okazji takiej iż mam cholernie dobry dzień . ( Zwolniona 2 lekcje wcześniej z okazji chorób nauczycieli <3 ) Hehehesz... zapraszam do zamawiania paringów w komentarzach !! ; **
Paring : Yukio x Rin.
Z Anime : Ao No Exorcist

- Rin !! Rin !! Błagam otwórz oczy. Rin ??!! - Słyszę Cię Yukio...
Dlaczego właściwie urodziłem się jako demon ?
Syn szatana ?
Nie znam odpowiedzi . Jednak z biegiem czasu myślałem ,że ją poznam. Zarówno na te jak i inne pytania dotyczące mojego lecz nie tylko życia...
Yukio...
Słyszysz mnie ?
Żałujesz ?
Tęsknisz ?
Bo ja nie żałuję . Nie żałuję żadnej chwili z tobą.
- To na nic !! Nie mogę zatamować krwawień . Jeśli tak dalej pójdzie to...
- Nic nie pójdzie ! Wstawaj , Rin ! - Słyszę Cię Yukio...
Nigdy nie zapomnę tego jak cię kocham , kochałem. Twoje słodkie usta , twarz , oczy , wszystko łudząco podobne do moich . Nasze gorące, spocone i spragnione siebie ciała przylegające do drugiego wyrażając miłość rozumianą tylko w gestach . Namiętne pocałunki . Zawstydzenie. Taniec naszych serc wybijających w tym samym momencie jeden rytm . Nigdy tego nie zapomnę. Nie zapomnę jak moja braterska miłość stopniowo przeradzała się w głębsze , silniejsze od zdrowego rozsądku uczucie nadal polegające na miłości do Ciebie. Tyle , że przestałem kochać Cię jak brata ,a zobaczyłem w tobie kochanka , obiekt westchnień . W moim własnym , bracie bliźniaku .
- Rin !! Błagam !! - Słyszę Cię Yukio... 
Moje ciało jest ciężkie. Nie mam siły na Ciebie spojrzeć , a co dopiero odpowiedzieć...
Mimo wszystko wystarczyło mi jedynie patrzenie na Ciebie , twój uśmiech i szczęście jakie odczujesz. Szczęście ,do którego byłem Ci zbędny. Często na mnie krzyczałeś, naganiałeś i poprawiałeś ,ale wiem ,że było to tylko dla mojego dobra. Do czasu kiedy nie zginął staruszek. Wtedy po raz pierwszy słyszałem ten chłód w twoim głosie. Niechęć w oczach kierowaną prosto i wyłącznie do mnie. Pamiętam . Wszystko pamiętam . Nawet początki. Nawet to kiedy byłem zazdrosny o Shiemi która tamtej nocy wyznała Ci w końcu swoje uczucia. Widziałem to. Jednak nie chciałem na to patrzeć. Nie słuchałem tego co mówiła do Ciebie dalej. Uciekłem . Jak tchórz. Zamknąłem się w pokoju użalając się nad sobą jednocześnie zdałem sobie sprawę jak wielkim uczuciem Cię darzę. Bałem się wtedy jak cholera, że to odkryjesz. I że już nigdy nic nie będzie takie jak dawniej .
- Shiemi ! Błagam ! Uratuj go ! Zrobię wszystko !! - Słyszę Cię Yukio...
Ale ty sam do mnie przyszedłeś. Domyśliłeś się. A ja miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Jednak mimo wszystko powiedziałem Ci całą prawdę. Moje serce już wiedziało ,że zostało odrzucone niemiłosiernie chcąc wyrwać się z tego niemiłosiernego bólu . To tak bolało Yukio... gorzej niż teraz. Mimo ,że właśnie umieram . Ale ty w końcu mnie zrozumiałeś. Pokochałeś mnie , tak jak i ja Ciebie. Byłem szczęśliwy . Po raz pierwszy w całym moim życiu odczuwałem tak wielkie szczęście.Po tym jak przeze mnie zginął staruszek nie miałem prawa z niczego się tak cieszyć. Nie zasługiwałem na szczęście. Twoje oczy mi to mówiły. A mimo to przyszedłeś wtedy do mnie. Cały rozpalony. Pragnąłeś mnie. A ja pragnąłem Ciebie. Nasza braterska więź już dawno odeszła. Nie , ona była. Lecz urozmaicona . Zrobiliśmy to. Rozpinałeś mój mundurek . Ja robiłem to samo po kolei pozbywając się twoich ubrań . Nigdy nie byłem tak podekscytowany i wystraszony jednocześnie jak wtedy. Moje ciało drżało z podniecenia pod twoim delikatnym dotykiem . Cholera , to było takie boskie. Ale nie zamierzałem tylko leżeć. Chciałem ,żebyś ty też się tak poczuł. Wtedy to ja przejąłem inicjatywę. Pamiętasz jak Ci obciągałem ? Heh. Raczej wolę określenie : sprawiałem przyjemność.
- Błagam ! Ktokolwiek ! Nie potrafię bez niego żyć !! - Słyszę Cię Yukio... nie , nie słyszę. Coraz mniej rozumiem z tego co mówisz...zasypiam.
Bo ja pamiętam . Byłeś taki rozkoszny ze swoimi jękami podniecenia. Nie spodziewałeś się tego po mnie. Ale ja chciałem tylko dać Ci to na co od dawna czekałem. Nasze więzy krwi tylko wzmacniały to co ludzie zwykli nazywać przyjemnością. My jednak dawno przekroczyliśmy granicę tego słowa. Jesteśmy niezwykłym rodzeństwem . Nie chodzi tu tylko o pochodzenie.  Yukio... robiłeś rzeczy o których by mi się nawet nie śniło . Wymawiałeś moje imię. Szeptałeś mi te wszystkie zawstydzające rzeczy do ucha. Mimo ,że na początku nie odwzajemniałeś moich uczuć .. to wiem ,że już nigdy w nie nie zwątpisz. Obiecałeś mi to. Nigdy nie zapomnę naszej miłości . Wspomnień które nas łączyły . Wszystkie były dla mnie życiem . Każda kolejna sekunda w twojej obecności była dla mnie wiecznością. Tylko przy tobie potrafiłem na prawdę żyć. Dlatego nie martw się o mnie. Ponieważ niczego nie żałuję. Gdyby było inaczej zarówno ty jak i ja nie mogli byśmy sobie wybaczyć. Dlatego proszę Cię tylko o jedno : żyj . Dla siebie . Dla mnie. To chyba właśnie jest pożegnanie. Wybacz , że nie mogłem zostać z tobą choć odrobinę dłużej... Na zawsze pozostanę tylko twoim .
- Wstawaj Rin ! Kocham Cię ! Nie zostawiaj mnie samego !! - Już nic nie słyszę... 
Obraz mi się rozmywał . Potrafiłem tylko zobaczyć twoją twarz. Jak przez mgłę. Skupiłem całą pozostałą siłę woli i dotknąłem twojej twarzy . Chciałem jej dotknąć. Pocieszyć Cię. Zamiast tego zostałem wciągnięty w bezkresną ciemność.
- Ż....ż....egnaj Yu...kio. 
***
Chłód obejmował całe moje ciało. Czułem jedynie rozrywający ból . Nic nie widziałem , nie słyszałem i nie czułem po za tym cholernym bólem... błagam , niech to się już skończy. Ile można umierać ? Bo umierałem - chyba. Sam już nie wiem . Wszystko straciło dla mnie znaczenie w momencie kiedy nie udało mi się zostać przy nim .
- C s dije ? - Jak przez mgłę . Zmarszczyłem brwi starając się wyłapać jak najwięcej ze słów wychodzących z nieznanego mi kierunku .
- Żyje. - Skrzywiłem się. Kto ? Ja ? Niee... Ból nagle po woli zaczął tracić na wartości. Troszeczkę. Na tyle aby po kilku nieudanych próbach udało mi się przejrzeć na oczy . Ktoś się nade mną pochylał . Siedział ze spuszczoną głową. Siłą woli wyciągnąłem rękę chcąc dokończyć to co nie udało mi się przedtem.
-Yuk...io .
-Rin ja...
-Ciii. - Wyszeptałem gestem dłoni nakazując mu się nachylić po czym zaprosiłem go językiem do delikatnego pocałunku pełnego ulgi .
-Ja... słyszałem ... to ... wtedy. - Milczałem . Nie było opcji abym wymówił to na głos w takim stanie.
- Nigdy więcej .... mnie ... nie zostawiaj.. - Jęknął płaczliwie niczym małe dziecko.
- Yuk...io.
-Nigdy więcej !! - Skrzywiłem się.
-Obiecuję. - Szepnąłem cicho z lekkim uśmiechem na ustach całując jego piękną twarz w każdym możliwym miejscu. A jednak cuda się zdarzają. Ale na pewno nigdy więcej nie zamierzam umierać. Za cholerę to skomplikowane aby móc to pojąć. 

niedziela, 19 października 2014

Hichigo x Ichigo ~. Podnieś się... bo inaczej ja Cię podniosę.

Od Autorki : W końcu jakiś paring z Bleacha .Mi tam się to średnio podoba. Chyba niedługo napiszę w końcu coś ze scenami erotycznymi x dd. Piszcie jaki paring chcieli byście zobaczyć jako kolejny. Bo ja już kompletnie nie wiem co napisać ,żeby było ciekawie i nie zamulało Was. xD Przy okazji pisane było to z telefonu... wielbcie mnie ,że udało mi się chociaż coś takiego sklicić na narzędziu tak diabelskim przeciw długim tekstom jak telefon.
Paring : Ichigo x Hichigo
Z Anime : Bleach
_____________________________
Minęły miesiące od czasu utraty mojej mocy shinigami.
Nie wiem ile dokładnie. 
Nie dbam o to . 
Nie chcę o to dbać. 
Bo obiecałem sobie nigdy nie żałować decyzji jaką podjąłem .
Westchnąłem ciężko ogarniając swoje rozczulanie się nad sobą po czym wstałem z łóżka i ruszyłem na dół zaczynając kolejny monotonny dzień.
- Karin !! - Warknąłem na dzień dobry łapiąc za piłkę z pod moich nóg.
- Czego ?! - Odwarknęła z dołu. Zazgrzytałem zębami. Kurwa. Niemal z szybkością światła przebyłem drogę od mojego pokoju do kuchni po czym ceremonialnie zacząłem przedstawianie złości.
- Kiedy w końcu się nauczysz nie kłaść swoich rzeczy pod moimi nogami ?!
- Nie moja wina. Nie była w twoim pokoju więc daj spokój . - Mruknęła totalnie mnie olewając i grzebiąc widelcem w swoim śniadaniu. No nic. Trudno. Już ja jej pomogę jak będzie czegoś chciała. Ach... błąd. To Yuzu czegoś ode mnie zawsze chciała , a Karin... kiedy jej moce wzrosły stała się totalnie samodzielna jak na młodszą siostrę. Prychnąłem tylko zirytowany i ruszyłem się aby założyć w końcu buty i iść do tej piekielnej szkoły. Znowu. Zawiązałem sznurowadła po czym złapałem na szkolną torbę i wyszedłem na zewnątrz w ostatniej chwili unikając zderzenia z ojcem-shinigami-idiotą . Przymknąłem oczy przerzucając sobie pakunek przez ramię i wolnym krokiem idąc ulicą . Co chwila mijałem odbicia drzew , kiedy miałem właśnie postawić kolejny krok w cieniu wielkiego dębu poczułem to... energia duchowa. Raptownie się zatrzymałem rozszerzając oczy w zaskoczeniu. Znałem to reiatsu. Hollow... ale co on tu robił ?! Jakim cudem nie zniknął wraz z moją mocą ?! No i jak mogłem wyczuć reiatsu ?! Wszystkie pytania eksplodowały na raz wprawiając u mnie stan odrętwienia. I pewnie trwał by o wiele dłużej gdybym nie poczuł rąk owijających się wokół mojej talii. Odwróciłem się gwałtownie i go zobaczyłem... taki jak zawsze. Nie zmieniający się nawet przez te wszystkie miesiące.
- Jak ty... ?
- Czyż nie było by trafniej zapytać : dlaczego ? ... królu. - Odpowiedział z sarkazmem kładąc nacisk na ostatnie słowo.
- Dlaczego ? - Odpowiedziałem tak jak mi polecił. Chciałem się dowiedzieć. Choć .... na prawdę liczyłem , że mi powie ? Hichigo zawsze wyczuwał moją ciekawość. Zaśmiał się.
- Jeśli wygrasz powiem Ci wszystko co chcesz wiedzieć , jednak że będziesz musiał poczekać... - zaśmiał się i jego obraz zaczął mi się po woli rozmywać :
- Czekaj ! - krzyknąłem do niego zanim całkowicie zniknął mi z oczu jednak było już za późno . Shirosakiego nigdzie nie było. Warknąłem sam do siebie po czym nie zastanawiając się długo doszedłem do klasy i usiadłem w swojej ławce choć niewiedza i irytacja buzowały we mnie niczym wulkan. W co on pogrywał ? I skoro chciał załatwiać sprawy później to po co przyłaził ?!
- Kurosaki-kun ! Kurosaki-kun !!! - Wydarła się rudowłosa dziewczyna tuż przy moim uchu , że prawie straciłem przez chwilę kontakt z rzeczywistością.
- O co chodzi Inoue ? - Zapytałem siląc się na spokój.
- Nie słuchałeś Kurosaki-kun . Po za tym jesteś dzisiaj jakiś nie obecny... czy coś się stało ? - Zapytała Orihime pochylając się nad moją ławką .
- Nic mi nie jest ... nie wyspałem się i tyle. - Mruknąłem . Zadziałało . Dziewczyna chwilę jeszcze marudziła w ten swój zwariowany sposób o tym ile czasu powinienem spać i odeszła kiedy nauczyciel wszedł do klasy. Nie słuchałem go tylko patrzyłem w okno cały czas rozmyślając , kiedy usłyszałem jego śmiech w mojej głowie :
- Nie zadręczaj się tak , bo Ci żyłki popękają. - Tylko on jeden mógł mnie tak wyprowadzić z równowagi- cholerny pusty.  Zazgrzytałem zębami złowieszczo . Po lekcjach jak najszybciej czmychnąłem do domu unikając tym samym rozmowy z Ishidą , zresztą kolejnej już tego dnia która by mnie tylko zirytowała. Rzuciłem torbę w kąt i czekałem sam nie wiedząc na co. Na objawienie ? Z tej bezsilności robię się coraz bardziej sarkstyczny. Robiłem się senny , a tego dupka jak nie było tak nie ma. Westchnąłem ciężko po kolejnym kwadransie bezczynności i zacząłem zasypiać...
***
Wewnętrzny świat. Niby był to mój świat, a całkowicie nie przypominał tego który ostatnio zapamiętałem. Padało. Budynki były zniszczone , a woda przesiąknięta czerwienią gorszą od krwi.
- Co tu się stało ? - Szepnąłem rozszerzając oczy w szoku.
- To się właśnie dzieje kiedy nie dba się o swoją duszę. Po prostu się wyniszcza. - Odwróciłem się natychmiastowo. Na jednym ze zniszczonych budynków siedział nonszalancko hollow.
- I nienawidzę deszczu. Wiesz jak cholernie trudno było tu wysiedzieć te wszystkie miesiące ?? No ale... skoro już możesz nareszcie wchodzić do swojej podświadomości to sobie to odbiję. - Zaśmiał się szatańsko w jednej chwili zeskakując z gruzu.
- Gdzie Zangetsu ?
- Tutaj , ale go nie zobaczysz. Jest zbyt słaby aby przybrać cielesną formę. Jak widać nikt nie będzie nam przeszkadzał w naszej zabawie. - Zmarszczyłem brwi . Wiedziałem , że coś knuje , ale musiałem się dowiedzieć co się działo pod moją nieobecność , a wyglądało na to , że tylko Hichigo obecnie jest mi w stanie odpowiedzieć na te pytania. Poczułem nagle uderzenie i wylądowałem na podłodze . Od razu chciałem się podnieść do siadu i obezwładnić napastnika , ale moje nadgarstki zostały szybko unieruchomione.
- Co ty.. ? - Zapytałem , a raczej chciałem zadać pytanie ale nie było mi to dane bo w tym samym momęcie mi przerwał :
- Jesteś taki żałosny . - westchnął po czym ... mnie pocałował. Nie to złe określenie. Siłą wepchnął mi język do buzi złączając nasze usta w brutalnym pocałunku wywołując szok na mojej twarzy , a ręce sprawnie wkładając pod mój podkoszulek. Do tego dążył ? Chciał mnie zgwałcić żebym poczuł się upokorzony ? Żebym się przed nim ugiął ? Otworzyłem spokojnie usta poddając się nawet bez walki. Zdziwiony oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Miałem wrażenie że w nich tonę.
- Dlaczego się nie bronisz ? - Zapytał nad wyraz spokojnie jak na niego ale wiedziałem że w jego głosie czai się groźba. Wzruszyłem ramionami patrząc w bok ... na jakiś odległy punkt.
- Nie mam po co. Nie mam mocy więc i tak nie mam jak się uwolnić . Tylko stracę energię.
- Jesteś taki żałosny... - wyszeptał po raz kolejny to samo a jego włosy przysłoniły dostęp mojego wzroku do jego twarzy. Miał rację... więc dlaczego czułem się dziwnie... winny ?
- Nie masz mocy , a uważasz jak by cały świat Ci się na głowę zawalił. Ile razy się podniosłeś, ile razy wróciłeś niczym bumerang będąc nie raz w gorszej sytuacji , a teraz... kiedy staje Ci na drodze takie małe gówno jak utrata mocy poddajesz się ... Ichigo ? - Zaskoczył mnie. Wymówił moje imię. Ponad to nigdy nie widziałem żeby hollow mówił o uczuciach. Nigdy taki nie był... niepokój , żal , smutek , niepewność spłynęły na mnie niczym uderzenie młotkiem . Coś w nim pękło odblokowywując myśli , słowa i czyny.
- Może bym przeżył, ale nie wiesz jakie to uczucie być opuszczonym przez ludzi których kochasz ? Wiesz jakie to uczucie ? Wiesz jak to jest móc nie widzieć , nie słyszeć , nie czuć...
-... wiem ! - Warknął brutalnie mi przerywając. Poczułem coś mokrego na policzku. Deszcz ? Nie. Niebo było już niemal bezchmurne. Kolejna kropla potoczyła się po policzku Shirosakiego padając na moją twarz.
- ... Wiem . - Powtórzył słabiej. - Myślisz , że ile czasu można było na ciebie czekać , co ?!! - Krzyknął unosząc twarz. Hichigo ... płakał ? I to do tego przeze mnie ? Nie mogłem wyjść z szoku po prostu patrzyłem uświadamiając sobie to samo. Też...za nim tęskniłem . Mimo podłej osobowości i utrudniani mi życia... kochałem go - zawsze.  - Tęskniłem za tobą przez te wszystkie żałosne miesiące w coraz bardziej zawalającym się świecie, duszy wyniszczanej brakiem zrozumienia, bezsilnością i depresją ...  i cholernie tego nienawidzę. Jestem teraz tak cholernie słaby ... - Ubiegł mnie rozluźniając uścisk na moich nadgarstkach po czym poczułem jego głowę na moim torsie. Westchnąłem z ulgą i po chwili wplątałem ręce w jego boskie włosy i zacząłem głaskać
- Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem Hichi. Dopóki mogę być przy tobie nie potrzebuję mocy. Mimo to dla Ciebie postaram się ją odzyskać. - Z uśmiechem tym razem ja sięgnąłem po jego usta . Dopiero teraz zauważyłem ,że moja warga krwawiła. Uśmiechnąłem się wesoło ujmując jego białe policzki w swoje dłonie. Nie potrzebowaliśmy słów żeby się zrozumieć. Wystarczyły gesty . Jedno spojrzenie , aby i jeden i drugi zmienił swoje zachowanie. Tylko na ten jeden moment... tylko dla tej jedynej osoby.
-Oby. Bo jak nie , to obiecuję osobiście Cię zabiję. - Wymruczał cicho zarzucając mi ręce na szyje.
Nie wiem ile czasu trwał taniec naszych języków.
Nie wiem od jak dawna na to czekałem.
Nie wiem czy było to możliwe, realne i prawdziwe.
Ale jednego byłem pewien ...
          
                                                     
                                                    

                                                                ... nie chciałem tego nigdy przerywać. 






poniedziałek, 6 października 2014

Laxus x Freed . ~· Drapieżnik i jego ofiara.

Od Autorki : Paring nieco kulawy ,ale wybaczcie. Na nic lepszego mnie w obecnej chwili nie stać. xD Nauka i te sprawy.... ekhem , ekhem. Kolejny paring z Fairy Taila. Po woli chyba wpadam w schizę. Eh... zapraszam do czytania.
Paring : Laxus x Freed
Z anime : Fairy Tail
Który to już raz na Ciebie patrzę taki wzrokiem ? Który już raz tego nie zauważasz ? Który raz uważam , że jestem sam niewartym nic śmieciem ? Zielonowłosy westchnął przeciągle pozwalając aby chłodny , nocny wiatr rozpuścił jego włosy w każdą stronę. Freed siedział na dachu swojego mieszkania skulony opierając się o ścianę komina. Miał dość wszystkiego. Jego stan zdrowia psychicznego był na minimalnych poziomach. a powodem tego wszystkiego nie był nikt inny , a Laxus Dreyar.
 Umięśniony blondyn władający magią błyskawic , a jednocześnie obiekt westchnień i płaczu zielonowłosego maga. Szczerze nie cierpiał siebie za to wszystko. Zakochał się w osobie którą całe życie podziwiał i uważał , że wszystko jest z nim łatwiejsze. Jednak teraz kiedy chodziło o miłość zaczął dostrzegać coś czego dostrzec w blondynie nie chciał nigdy . Chłód. Ten cholerny chłód przeszywał całe ciało docierając do serca ściskając je i zamrażając na bryłkę. Można było powiedzieć, że chłopak wyznał swojemu idolowi uczucie i ... został odrzucony . Westchnął ciężko kuląc się i obejmując ramionami. Gdyby mógł skoczył by z tego dachu tu i teraz. Ale nie mógł...musiał żyć dalej...bez celu.
- Freed !!! - Usłyszał znany mu na pamięć głos. Otworzył szerzej oczy w zdziwieniu nie wierząc własnym uszom.- Otwórz cholera !
- Nie mam zamiaru ! - Odwarknął pod wpływem impulsu zamiast udawać, że go nie ma. Gratulacje Freed. Twoje IQ spada dzień po dniu.
- Kurwa ! Powiedziałem otwórz te cholerne drzwi zanim się pofatyguję i sam je rozpierdolę ! - Zagroził Dreyar , mimo to mag był nieugięty.
- Roszę bardzo ! - Prychnął nie do końca pewny tego co właśnie powiedział. A jeśli serio to zrobi ? Jak na zawołanie dało się usłyszeć przekleństwa , a następnie bardzo wysokie napięcie inaczej mówiąc błyskawice Laxusa wyjebały drzwi z zawiasów. Przed chłopakiem ukazała się wściekła twarz wnuka mistrza. I już wiedział , że właśnie wykopał sobie grób.
- Gdzie jesteś ?!! - Warknął przemierzając wszystkie pokoje w ekspresowym tempie kiedy zielonowłosy właśnie zamykał klapę na dach sprawnie umięśniona ręka blondyna złapała klamkę po czym bez zbędnych ceregieli zaczął wchodzić na dach , natomiast zielonooki się cofać niebezpiecznie w stronę barierki . A co !! Wolał spaść niż zostać zabitym przez Dreyara. Kiedy właśnie miał skoczyć został złapany za kostkę czego efektem było pierdolnięcie głową w barierkę a następnie przygwożdżenie do zimnej podłogi . Jęknął cicho z bólu czując na swoi brzuchu ciężar chłopaka który wyglądał jak drapieżnik któremu po wielu trudach udało się upolować swoją wymarzoną ofiarę. Zanim w ogóle zdążył zacząć się wyrywać jego ręke zostały p przygwożdżone nad jego głową ana usta naparły inne , większe i zachłanniejsze. Kiedy w końcu drapieżnik się nasycił odsunął się nieco ,a to co zobaczył na chwilę go powstrzymało. Zielonowłosy miał zaciśnięte oczy ,a z pod nich można było dostrzec małe oznaki łzawienia oczu . Po dachu rozniosło się przeciągłe westchnięcie blondyna po czym pochylił się nad chłopakiem i czym najzwyklejszą czynność na świecie pocałował jego oczy delikatnie kończąc na pocałunku w czoło.
-Freed . Spójrz na mnie. - mruknął teraz całkowicie spokojny chłopak z lekkim uśmiechem na ustach . Słysząc całkowicie inny głos swojego ukochanego po woli spełnił prośbę i niemiłosiernie się zdziwił widząc przed sobą uśmiechniętą twarz swojego idola. - Przepraszam ... - Teraz to już nawet własnym uszom nie mógł dowierzyć , tylko patrzył się na niego z rozdziawionymi ustami .
-C...co ?
-Przepraszam , że jestem idiotom . - Powiedział wesoło po czym ponownie przyległ do jego ust ,tym razem na krócej .
-A..ale powiedziałeś..
-Wiem .. I byłem dupkiem . Po prostu... ktoś mi to uświadomił do bólu i zrozumiałem ,że... nie chcę aby to się tak kończyło. Freed... pozwól mi przy sobie zostać.