środa, 16 kwietnia 2014

Kaname x Zero ~. Żałoba


Para : Kaname x Zero
Z anime : Vampire Knight
Pierwsza notka xd . Mam nadzieję ,że się podoba , zapraszam również ,na mój blog yaoi o Kurosie :  http://demoniczna-dusza-kuroshitsuji-yaoi.blogspot.com/. Miłego czytania ;) Ps. sceny łóżkowe piszę pierwszy raz ,więc proszę o wyrozumiałość xd. Chętnie przyjmę w komentarzu zamówienie na jakąś parę :3 Opowiadanie.
________________________________________
Dzień słoneczny - jak i nastrój klasy, wydawało by się że wszyscy, jedynie srebrnowłosy chłopak patrząc w niebo nie cieszył się z tego wszystkiego. Myślał teraz jedynie o jednej rzeczy: ,,Jeszcze trochę, jeszcze trochę i wszystko zakończę". Wręcz przeciwnie - czuł niesmak jak i niepokój. Ostatnio jego zachowanie zmieniło się nie do poznania, co oczywiście nie umknęło Yuuki. Stał się cichy, nie odpowiadał jej zgryźliwie,  nie reagował na wspominki dyrektora o wampirach, aby mu dokuczyć, stał się po prostu chodzącym ciałem, od czasu do czasu zamieniając jakieś słowo, ale jeśli tylko było to niezbędne.
-Co się dzieje Yuuki ? -Zapytał spokojnie Kaname patrząc na dziewczynę swoimi pięknymi ,brązowymi oczami. Dziewczyna wraz z czystokrwistym właśnie spacerowała po szkolnych ogrodach zapatrzona w liczne kwiaty. Uczucia Kaname również nie były dosyć pewne, czystokrwisty nigdy się nad tym nie zastanawiał - był pewien, że kocha Yuuki tak mocno jak siostrę i ukochaną, jednak ostatnio sam dziwił się jak bardzo zaczął rozmyślać i się wszystkim przejmować - prawie niczym człowiek, przez co, może nie całkowicie ale czasami zapominał o swojej dumie, zadziwiając wszystkich. Jego rozmyślania przerwała dziewczyna przygryzając wargę i patrząc nie spokojnie na ciemnowłosego, do końca nie była pewna czy może o tym powiedzieć Kaname, w końcu nie zbyt lubili się z Zero:
-Chodzi o Zero, on... ostatnio dziwnie się zachowuje. Nie wiem co mu jest, a mimo to, chcę mu pomóc, choć najgorsze jest to, że nie wiem jak to zrobić. -Kuran uniósł jedynie lekko brew ku górze. Sam ostatnio zauważył dziwne zachowanie Kiryuu, co było jeszcze dziwniejsze. No bo przecież... od kiedy to Kurana obchodzi ten wampirzy łowca z głupią dumą na karku? No właśnie, obchodził go, choć skutecznie udawało się to chować pod maską obojętności, wytrenowaną przez te wszystkie lata. Ale teraz go coś niepokoiło... wampirze zmysły mu to podpowiadały.
-Spokojnie Yuuki, możesz mi powiedzieć, ja również to zauważyłem. -Dziewczyna wydawała się co najmniej zaskoczona takim obrotem sprawy, jednak widząc te ciemne przekonujące oczy, zaczęła opowiadać...
***
-Co ty robisz ?! -Warknął rozwścieczony Kiryuu, kiedy ciemno włosy zaczął ciągnąć go przez ogrody, nie bacząc na badawcze spojrzenia wszystkich, którzy przyglądali się temu z zaciekawieniem. Mimo to Kuran nic nie robił sobie z wołania i obelg Kiryuu tylko szedł dalej w stronę nocnego akademika, po czym uciszając go cudem, zaciągnął do swojego pokoju i zamknął szczelnie drzwi. Zero mimo sytuacji poznał doskonale ten pokój, był tu tylko raz i nie zbyt miłe wspomnienia z niego wyniósł. Tak więc wolał się tu już nie zbliżać, mimo to jaki miał wybór? A miał - strzelić temu głupiemu wampirowi w głowę i po sprawie? Odpadała ta opcja na pewno, kiedy tu szli, było zbyt wielu świadków.
-No więc ? -Warknął ponownie srebrnowłosy patrząc piorunującym wzrokiem na wampira, jak by miał ochotę go zabić. Podniósł się z podłogi, ale nawet się nie zorientował kiedy został przygwożdżony do ściany dzięki silnym ręką Kurana.
-Nie zadawaj głupich pytań Kiryuu. Od jakiegoś czasu zachowujesz się bynajmniej dziwnie. I ja mam zamiar to sprawdzić. -Odezwał się w końcu ciemno włosy patrząc na niego przenikliwym wzorkiem, że gdyby łowca nie trenował od lat reakcji swojego ciała zadrżał by. Był niebezpiecznie blisko, zbyt blisko.
-Tss... Od kiedy to odchodzi Cię moje samopoczucie Kuran? Zajmij się swoimi sprawami, a jeśli nie masz co robić, co chyba jest całkiem trafne zajmij się dyscypliną swoich pijaweczek. -Parsknął Zero na wydechu, przełykając ślinę. No pięknie, dlaczego on uczepił się akurat jego?!! Za każdym razem... Jego odpowiedź widocznie zdenerwowała ciemnowłosego, który uderzył w ścianę, że tynk aż odpadł, a Kiryuu ujrzał w oczach chłopaka niebezpieczne czerwone błyski nie zwiastujące nic dobrego. Nagle złapał chłopaka jego podbródek i przyciągnął do swojej twarzy na odległość ledwo około centymetra. Łowcy stanowczo zabrakło powietrza w płucach, widząc te groźne oczy tak blisko .
-Posłuchaj mnie Kiryuu. Gdybym chciał to już dawno mógłbyś nie żyć i gówno by to kogo kol wiek obeszło, a przy okazji... mogę zrobić to nawet teraz, jeśli jest takie twoje życzenie. Nikt Cię tu nie usłyszy, dzięki swojej mocy rzuciłem na ten pokój wiele zaklęć. Nikt tu nie wejdzie... nikt Cię nie zobaczy, nie usłyszy, ani nikt z tond nie wyjdzie ani nie wejdzie. Ja mam czas, mogę  to nawet wydobyć z ciebie siłą, proszę bardzo. Od Ciebie zależy, jakim sposobem zdobędę te informacje.
-W takim razie mnie zabij, nie obchodzi mnie to, tylko mi być zaoszczędził trudu Kuran. -Powiedział głosem wybranym z emocji Kiryuu, jego oczy nagle straciły całkowicie blask. Stał się jak by tylko ciałem, bez duszy... Wampir zamrugał widocznie zaskoczony jego reakcją i puścił jego podbródek odsuwając się od niego nieco. Jednak kontynuował:
-Jak to bym zaoszczędził trudu? Masz zamiar się zabić Kiryuu? -Zapytał niemal niepewnie chowając to uczucie w głosie. Znów ku jego zaskoczeniu chłopak zjechał po ścianie patrząc fioletowymi oczami gdzieś daleko... w głąb pokoju.
-Chcesz wiedzieć Kuran... Chcesz wiedzieć co mnie dręczy? Proszę bardzo. Dość niedawno dowiedziałem się, że to nie Shizuka Hio, wampirzyca czystej krwi wybiła moją rodzinę... -Powiedział chłopak lekko blednąc na twarzy i nie patrząc na nic, jego wzrok stał się zamglony. Kaname bynajmniej zaskoczyła ta wiadomość.
-Jak to? Więc kto to był?
-To byłem... ja.
-Jak to ty? -Oczy rozszerzyły mu się ze zdziwienia, nie wierząc własnym uszom. Łowca jakby się tym nie przejmując kontynuował swój wywód nie ruszając się z miejsca, coś w nim pękło:
-To ja ich zabiłem. -Powtórzył.-Własnymi rękoma...Kiedy byłem małym dzieckiem czystokrwiści porwali mnie i Ichiru, jednak zdołałem mu pomóc. Moje umiejętności łowcy rozwinęły się bardzo szybko, ale objawiały się tylko w czasie niebezpieczeństwa. To też udało mi się na chwilę zatrzymać wampiry, jednak nie na długo, bo jakie szanse ma 3 letni łowca z długowiecznymi pijawami arystokracji? Udało mi się popchnąć Ichiru i dziwnym sposobem wysłać z dala od nas, stracił pamięć, rodzice go odnaleźli, jednak ja stałem się ich marionetką. Chcieli nas porwać żeby zobaczyć na co stać dzieci łowców dorównujących czysto krwistym. Chcieli stworzyć coś z połączonych mocy najlepszych łowców, oraz czysto krwistych, chcieli stworzyć broń, potwora bez uczuć... Potrzebowali tylko ciała i krwi łowcy oraz silnego czystokrwistego. Krew czysto krwistego mieli oczywiście pod ręką, ja miałem posłużyć z początku za moce dla potwora, natomiast Ichiru za ciało, jednak zmuszeni byli wykorzystać tylko mnie, przez co ból był wiele razy większy. Spędziłem tam pół roku, Pół roku robili ze mnie potwora... Pół roku, tylko tyle wystarczyło, żeby to cholerstwo się we mnie zalęgło. Wampirem stałem się wcześniej, a raczej jego namiastką. Shizuka tylko przyśpieszyła to wszystko. Wytworzyła mi się druga świadomość, która zabijała wszystko na widok krwi, rozrywając na strzępy. Tak właśnie zabiłem własnych rodziców. Zabiłem ich nawet nie mając tej świadomości, że to ja, a potem, tak po prostu o wszytkim zapomniałem. Moja druga osobowość nie chciała dopuścić do poznania przeze mnie prawdy, bo pewnie uważała, że jeśli bym się dowiedział skończył bym ze sobą już wtedy i miała rację. Przypomniałem sobie to tylko dzięki temu, że moja moc łowcy tymczasowo to wstrzymała. -Wyszeptał po czym głos mu się załamał. Więcej się nie odezwał.
-Tak więc... -Zaczął w końcu ponownie. -Możesz mnie zabić. Miałem w planach szybkie zabicie tego ,który zrobił coś takiego... jednak równie dobrze mogę umrzeć teraz. -Kiryuu uśmiechnął się lekko, ale przerażająco. Po raz pierwszy Kuran widział go tak zrozpaczonego, nie miał żadnej motywacji do życia. Był jak ciało bez duszy. I wtedy w barierze Kurana coś pękło, pojawiło się to uczucie.
-Zero... -Powiedział cichutko, lecz stanowczo i z uczuciami, co przez chwilę wywarło lekkie zaskoczenie na twarzy srebrnowłosego. W końcu pierwszy raz do niego tak mówił, do tego po imieniu.
-Spójrz na mnie. -Powiedział stanowczo Kuran ujmując jego twarz w swoje dłonie, tym razem delikatnie kucając przy chłopaku. Uśmiechnął się lekko, co ponownie go zaskoczyło, aż w końcu zbliżył się bardzo blisko. -Skoro mie masz powodu do życia... ja ci go dam. -Nagle zatopił się w ustach srebrnowłosego. Ten był tak zdziwiony, że nawet nie zareagował. Po woli zaczął tańczyć z jego językiem, a zszokowany chłopak niezdecydowanie oddał pocałunek .
-Dlaczego to robisz? -Zapytał w końcu patrząc na niego zza lekkiej mgiełki. Nie miał siły drzeć się jak zwykle z nienawiścią.
-Dlaczego... bo sobie coś uświadomiłem głupi łowco. -Kocham Cię, właśnie dlatego. Wiem, że nienawidzisz wampirów, w szczególności czystokrwistych, nie zmuszę Cię również abyś zmienił opinię o mnie, ale, chcę przynajmniej zobaczyć twój uśmiech... chcę się zmienić. Kiryuu nie wierzył własnym uszom i oczom. Te czułe czekoladowe oczy... poczuł jak niemal że robi mu się gorąco. Nienawidził wampirów, tak było , tak było, cholera... więc dlaczego chciał więcej!? Dlaczego nagle myśl o samobójstwie uciekła gdzieś na boczny plan?!
-Pozwól proszę mi udowodnić, jak mi na tobie zależy i przepraszam, za moje zachowanie do tej pory...
-Skoro wiesz, że nienawidzę wampiry, dlaczego...? Dlaczego chcesz mnie oszukać? Dlaczego szukasz ponownego powodu by jeszcze bardziej nadwyrężyć moją psychikę? Dlaczego mi to robisz Kaname? -Zapytał i nie wytrzymał. Samotna łza spłynęła mu po policzku. Kaname zamrugał i coś ścisnęło go w brzuchu na ten widok. Ostrożnie zbliżył się do jego twarzy i zlizał tę łzę.
-Proszę uwierz mi Zero. Nie mam zamiaru Cię krzywdzić. Nigdy więcej. To prawda, że czystokrwiści są idiotami bez serca. Właśnie dlatego do tej pory tak bardzo Cię krzywdziłem, bo nie zdawałem sobie sprawy z tego uczucia. Nie, ja je chowałem za maską obojętności. Przepraszam Zero... Pozwól mi to naprawić. Błagam...Nic nie zrobię bez twojej zgody bo nie chcę Cię krzywdzić, po raz kolejny... -Powtarzał cicho, a głos mu się załamał. Łowca patrzył na niego oniemiały i w końcu widząc jego wzrok tylko kiwnął głową na potwierdzenie. Chciał tego, a potem... potem niech się dzieje co chce. Ale na prawdę zaczynał się przekonywać do uczuć ciemnowłosego. Ciemnowłosy przeniósł ich na wielkie łoże i w tym momencie połączył ich wargi w namiętnym pocałunku. Zero zaczął oddawać pieszczoty, przez co ten zamruczał niczym uroczy kociak. Oderwali się od siebie kiedy obu im zabrakło tchu.
-Nie chcę Cię skrzywdzić. Ale nie wiem jak długo dam radę powstrzymywać tę bestię...
-Więc ją zwalczę Zero. Zwalczę ją moją miłością do ciebie, a ona zniknie, wiem to na pewno. -Wyszeptał z pewnością w oczach po czym zaczął ostrożnie odpinać koszulę Zera, zahaczając o jego ciało swoją śnieżno białą skórą. Czuł to doskonale, czuł to i przygryzał wargę z każdym dotknięciem czując się coraz bardziej odurzony i pewny że tego chce.
-A co z Yuuki? Nie kochasz jej? -Nasunęło mu się mimo woli kolejne nurtujące w tej chwili pytanie.
-Kocham, kocham Yuuki, ale nie jak Ciebie. Yuuki jak siostrę, a Ciebie jak kochanka, jak ukochaną, najdroższą memu sercu osobę. Yuuki już o tym wie, sama mi to wypomniała ,że widzi to w moich oczach i zaakceptowała to z uśmiechem. Powiedziała, że od dawna chciała aby potoczyło się to tak abyśmy byli pogodzeni... razem. -W tej chwili Zero zaróżowił się lekko po czym ku zdziwieniu Kaname, poniósł się i pocałował go z pasją, zaczynając odpinać guziki jego czarnej koszuli. Kochał go, a nienawidził czysto krwistych.