piątek, 27 lutego 2015

MadaIzu ~ Żałość niewiedzy.

Od Autorki : Ostatnio nie mam pomysłów na krótkie one-shoty wynikiem czego piszę na tych blogach z rozdziałami. Cóż powiedzieć... przede wszystkim dziękuję, że jest już Was ze mną tak dużo. Mimo bzdurnego stylu pisania, błędów i nie staranności w ostatnich tygodniach przybyło mi czytelników. Bardzo się z tego powodu cieszę i mam nadzieję, że liczba wciąż będzie rosła wraz z entuzjazmem i komentarzami, które szczerze pomagają. Zapraszam do czytania, średniego one-shota. Przy okazji mam pytanie : Z kim ma być kolejny paring ? Nie mam pomysłów co napisać, więc chętnie posłucham Waszych propozycji.
Paring : MadaraxIzuna (MadaIzu)
Z Anime : Naruto

Wojna pomiędzy Senju, a Uchiha nadal trwała. I raczej nic nie zapowiadało na to, by coś miało się w najbliższym czasie zmienić.Właśnie wtedy nadażyła się jedyna okazja by to zakończyć. Oczy Izuny. Gdy Madara się o tym dowiedział wpadł w szał. Natychmiastowo wrócił z pola bitwy do siedziby klanu po czym wpadł jak burza do gabinetu starszyzny żądając wyjaśnień. W końcu walczył właśnie dla Izuny. Jako jedyna osoba zaraz po ojcu, którego nienawidził był dla niego najważniejszy. Liczyło się tylko przetrwanie młodszego brata, który sam najlepiej wiedział o czym myśli Madara. Byli jak bliźniacy. Jeden umysł w dwuch ciałach. Bardzo żadka i nieprawdopodobna więź o którą nikt braci nie podejrzewał, bowiem ich zachowanie wcale na to nie wskazywało. A przynajmniej nie w towarzystwie. Kiedy pozostawali na osobności sprawa wyglądała kompletnie inaczej. Niepodobnie do bezuczuciowych Uchiha. Dlatego też można zrozumieć szok na twarzy Madary kiedy dowiedział się, że Izuna sam wyraził na to zgodę, a nawet pierwszy zaproponował tę opcję. Słysząc o pogarszającym się wzroku brata, co Madara sumiennie starał się przed nim zatajać uznał, że dalej bezczynnie nie może siedzieć.
-Jak mogłeś ?! -Wykrzyczał Madara otwierając drzwi do pokoju brata z takim impentem, że gdyby nie były to solidne drzwi z pewnością roztrzaskałyby się o ścianę pod wpływem przytłaczającej siły mężczyzny. Izuna siedząc w oknie właśnie wyglądał jego powrotu. Kiedy tylko usłyszał kroki na koryatrzu, a chwilę potem głos wściekłego brata po woli przeniósł na niego wzrok przymykając oczy.
-Mogłem. -Stwierdził jak gdyby nigdy nic, chociaż tak na prawdę ciężko przeszło mu to przez gardło. No, ale nie na darmo nosił nazwisko Uchiha. Każdy z nich miał zdolności aktorskie. Izuna wiedział, że właśnie taka będzie reakcja Madary kiedy się o wszystkim dowie. Ale nie było wyjścia. A jemu i tak nie zostało już dużo czasu.
-Nie zgadzam się. -Stwierdził szyderczo starszy Uchiha i nie dbając o uprzejmości rzucił się na kanapę i założył nogi na stolik wpatrując się uparcie w ścianę udając, że stała się nagle bardzo interesującym obiektem do obserwacji. Wszystko, byleby nie patrzeć na Izunę. Nie rozumiał dlaczego chciał to zrobić, skoro obiecał mu. Obiecał mu do cholery, że nigdy tego nie zrobi. A teraz starszyzna nie da za wygraną mając wyraźną zgodę chłopaka. Madara usłyszał szelest, a chwilę potem wspomniany osobnik delikatnie przytulił go za szyję od tyłu, wzdychając.
-Proszę. -Mruknął cicho, jednak pewnie. Izuna był jednym z niewielu przedstawicieli ich klanu który potrafił wypowiedzieć to słowo tak aby miało prawdziwe znaczenie. Długowłosy uniósł głowę i spojrzał w oczy, które mogły niedługo należeć do niego. Skrzywił się by następnie unieść dłoń i położyć ją na delikatnym policzku brata.
-Nie, Izuna. -Ta sama pewna odpowiedź. Mimo iż wymiękał za każdym razem kiedy ten wypowiadał słowo ,,proszę" to jednak tym razem nie mogło tak być. Gdyby musiał wybierać pomiędzy życiem całego klanu, a życiem Izuny z pewnością uratowałby brata. Nie miało dla niego więc znaczenia co się z nim stanie. Młodszy westchnął cicho i pochylił się niżej opierając swoje czoło o czoło brata, a jego wargi zacisnęły się nieznacznie w cienką kreskę.
-Nie pozostawiasz mi wyboru Madara. -Szepnął cicho i nim mężczyzna zdążył zareagować chłopak wykonał kilka pieczęci, a Uchiha już był pogrążony w błogim śnie. Ostatnie słowa jakie udało mu się rozszyfrować, gdy piekące powieki się zamknęły brzmiały : Wybacz. Przetrwaj.
***
Gdy wstał głowa niemiłosiernie go bolała. Pamiętał wszystko, ale ledwo mógł się poruszać. Był sam w pomieszczeniu. Szybkim ruchem uniósł dłonie ku oczom i z przerażeniem odnotował bandaż w tych okolicach. Zaklął pod nosem po czym z walącym sercem zerwał się z posłania na którym leżał i ruszył przed siebie, ale poczuł zawroty głowy, dlatego też musiał uchwycić się jakiegoś mebla by nie upaść. Jeśli doliczyć do tego chwilowy brak wzroku oszacował swoje szanse na dotarcie do Izuny na jakieś zero procent. Jak by szczęście się do niego uśmiechnęło usłyszał szkrzypienie drzwi, a po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia.
-Kto tam ? -Warknął nie zbyt przyjemnie zaciskając usta w cienką kreskę przed potencjalnym intuzem.
-Spokojnie. Przyniosłam Ci jedzenie. -Usłyszał kobiecy głos i delikatnie się rozluźnił chociaż nie na długo.
-Izuna. -Powiedział od razu chcąc wiedzieć wszystko co stało się podczas jego nieprzytomności.
-Spokojnie. Nic mu nie jest. Śpi w pokoju obok. -Mruknęła cicho najwyraźniej rozumiejąc sytuację. Kobieta uśmiechnęła się pocieszająco, ale Madara nie mógł tego dostrzec. Na oślep ruszył przed siebie w stronę w którą poprowadziła go dziewczyna. -To tutaj. -Poinstruowała go, kiedy zatrzymali się w miejscu. Kiedy tylko kroki ucichły zaraz zaczął szukać dłońmi przedmiotu, albo chociaż ramy łóżka.
-Izuna ? -Zapytał cicho mając nadzieję, że chłopak jednak nie wyczuje w jego głosie nutki wściekłości. Potem to sobie odbije. Dlaczego i nie ? Tyle lat się powstrzymywał, by go chociaż nie dotknąć, nie spieprzyć w ten nienormalny sposób. Potem będzie mógł to łatwo usprawiedliwić.
-Jestem. -Szepnął zaspanym tonem chłopak, a bynajmniej Madara tak wywnioskował z barwy jego głosu. Rękami odnalazł jak zawsze mizerne ciało Izuny i szybko wsunął się pod kołdrę przyciągając go do siebie. W odpowiedzi ku jego uldze zyskał odpowiedź w postaci gestów i młodszy ufnie się w niego wtulił zaciągając przyjemny zapach ubrań Madary.
-Dlaczego to zrobiłeś ? -Zapytał cicho wiedząc jednak, że i tak będzie musiał zacząć ten temat.
-Bo Cię kocham kretynie. -Mruknął ledwo słyszalnie młodszy nadal nie odrywając nosa od ciepłego torsu Uchihy. Tylko przy nim, z wzajemnością mógł pozwolić sobie na prawdziwe uczucia. Żadnego ukrywania, chowania i kręcenia. Tylko szczerość. Tylką tą szczerość obaj bracia bardzo cenili. Dlatego też żaden nie odważyłby się skłamać przed drógim. Nie było po prostu takiej możliwości. -Madara, wiem o wszystkim. O sharinganie, twoich oczach. -Dodał po chwili pewnie zaciskając palce na jasnej koszuli brata. Nie widział. Podobnie jak i on. Przynajmniej chwilowo. Czy tak nie było lepiej ? Rozumieli się. Izuna czuł się niepewnie, to prawda, ale w środku właśnie ta niepewność powodowała, że mógł sobie pozwolić na inne rzeczy o których do tej pory nie myślał. Dłonią odszukał twarz brata i delikatnie ucałował jego policzek, drógi zaś głaszcząc wierzchem dłoni. Madara przez dłuższy czas nie odpowiadał. Był cicho i wiedział, że młodszy rozumie to milczenie. Uchiha zawsze potrzebował kilku chwil by wsztystko przeanalizować, przemyśleć.
-Też Cię kocham, głuptasie. -Odetchnął w końcu bez skrępowania pociągając chłopaka o mniejszej budowie na swój tors. Objął go z chęcią w pasie by zaraz wtulić się z niespotykaną jak na Madarę delikatnością w młode ciałko. Dalszego rozwoju wydarzeń nikt nie był w stanie przewidzieć. Bracia spędzili sporo czasu na drobnych gestach, sprawdzaniu swoich twarzy dotykiem, aż w końcu przerodziło się to w coś bardziej... drapieżnego ? Madara nie mogąc się powstrzymać doprowadził do pocałunku, ale Izuna nie śmiał protestować. Nie chciał i nie musiał. Rozkoszował się chwilą.
***
Madara z zaciśniętymi ustami stał w deszczu. Nie mogąc znaleźć dla siebie celu, ani tym bardziej skierować myśli na odpowiedni tor, po prostu dawał ponieść się emocją. Gniewowi. A w głowie odbijało mu się jedno pytanie, do osoby która prawdopodobnie nigdy już na nie nie odpowie : ,,Dlaczego mi nie powiedziałeś, Izuna ? " Ciemne oczy z przekleństwem wiecznego mangekyou sharingana przeniosły się na szary nagrobek odczytując pozłacane litery, nad którymi ukazywał się charakterystyczny znak klanu :
     Izuna Uchiha.
Lat 19.
Kochający brat i utalentowany wojownik.
Pokój jego duszy.

Uchiha przymknął oczy, a kiedy ponownie je otworzył zniknął czarny odcień, uczucia i wielka miłość jaką darzył osobę, która umarła na jego oczach. ,,Dlaczego mi nie powiedziałeś, Izuna ? ". Być może, gdyby chłopak chodź trochę wcześniej zdradził, że jest nieuleczalnie chory udałoby mu się go uratować. Nie ważne jakim kosztem. Środkami. A teraz... czerwony kolor oczu podarowanych mu przez Izunę utkwiony był cały czas w tym samym punkcie. Żadnego mrugnięcia powieką. Stopniowo jego oczy się zmieniały. Od miłości po nienawiść, od przygnębienia po destrukcyjną żądzę krwi.
-Ty mnie uratowałeś. Ale zniszczyłeś, to co kochałeś zaraz po mnie. -Wypowiedział mężczyzna bez zająknięcia po czym natychmiastowo odwrócił się i nie oglądając się za siebie rozpoczął nową drogę. Tego samego dnia Madara Uchiha opuścił wioskę liścia poprzysięgając zemstę na tych którzy doprowadzili do upadku jego szczęścia.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Zeref x Natsu ~ Kochaj mnie

Od Autorki : Dawno nie pisałam tutaj czegoś porządnego. Wybaczcie, zamierzam się poprawić. Od dzisiaj skończyły mi się feirie i co prawda trochę trudno to będzie z częstym dodawaniem notek, ale postaram się to robić jak najczęściej. Również ostatnio nie widzę żadnych komentarzy. Co prawda wyświetlenia rosną, ale to te Wasze krótkie opinię pomagają mi skupić wenę. Mam nadzieję, że zobaczę coś od kogoś, a teraz zapraszam do czytania.
Paring : Zeref x Natsu
Z Anime : Fairy Tail

Natsu z delikatnym uśmiechem wymalowanym na opalonej twarzy wpatrywał się w przelatujące nad nim beztroskie chmury. Sam chciałby móc latać tak jak one. Żyć bez problemów i nie przejmować się niczym płynąc po niebie w bliżej nieokreślonym kierunku. Nawet nie myśleć. Gdzie by dotarł ?
-Natsu. -Głos który był mu tak dobrze znany wyrwał chłopaka z rozmyślań pozostawiając po sobie jeszcze przez chwilę rozmarzenie. Kiedy jednak zrozumiał kto do niego mówi uniósł głowę z nad trawy na której leżał wpatrujac się wprost w opartego o drzewo brata.
-Przerwałeś mi. -Burknął pod nosem sztucznie obrażonym tonem i uśmiechnął się szerzej zapraszając ukochanego do siebie. Bowiem Zeref nie był dla niego jedynie bratem. Od jakiegoś czasu oboje dawali sobie znaki, że czują coś więcej niż tylko braterską miłość. Tego dnia Natsu chciał się upewnić nim całkowicie oddałby mu swoje serce, bo ostatkiem sił się powstrzymywał. Igneela nie było w domu więc taka okazja trafiała się raz na milion. Nie wspominając już, że obaj nie lubili nikogo innego po za swoim towarzystwem, co za tym szło nie mieli zbyt wielu przyjaciół, a prawdopodobieństwo wizyty któregoś z tych nielicznych było znikome. Różowowłosy usłyszał cichy charatkterystyczny dla przemieszczania się wśród trawy odgłos, a po chwili ciemnowłosy siedział tuż obok niego lustrując go badawczym spojrzeniem. Zeref był całkowitym przeciwieństwem Natsu. Był cichy, małomówny, tajemniczy i praktycznie nigdy się nie uśmiechał. Za to Dragneel praktycznie nie potrafił zmyć uśmiechu ze swojej twarzy. Nawet wtedy kiedy był smutny, zawiedziony czy zraniony. Zawsze na jego ustach pozostawał ten sam uśmiech. Z tego powodu bardzo trudno było cokolwiek z niego wywnioskować. Nikt nie wiedział kiedy tak na prawdę cierpiał, a kiedy był wesoły. Kiedy czuł smutek, a kiedy rozpierała go energia. W zasadzie jedyną taką osobą był właśnie Zeref. Własnie za to różowowłosy go tak uwielbiał. Nikt po za jego bratem tego nie potrafił. Ciemnooki był w pewnym sensie wyjątkowy. I on dostrzegał to najbardziej ze wszystkich.
-Nie wyglądasz na niezadowolonego. -Zaóważył z uniesieniem brwi opierając łokcie na kolanach, a twarz podparł o dłonie. Natsu zamrugał i odwzajemnił jego spojrzenie wpierw lustrując ubiór Zerefa. Czarna opinająca się na dość pokaźnych mięśniach dodawała mu tej drapieżnej nuty, a krótkie białe spodnie przeczyły drugiemu kolorowi.
-Chyba masz rację. -Odpowiedział w końcu przerywając pożeranie wzrokiem swojego przystojnego ciemnookiego. Cholera, serio był przystojny.
-Natsu ? -Zapytał niepewnie wyżej wymieniony unoszac brew wyżej. No cóż... Zeref się tego nie spodziewał. Delikatny uśmiech który był bardzo żadki na jego nieskażonej niczym twarzy wprawił Dragneela w chwilowe otępienie.
-Wow. -Szepnął cicho i nie zdając sobie sprawy z tego co robi wyciągnął dłoń na przód kładąc ją delikatnie na policzku starszego. -Wyglądasz jeszcze bardziej zarąbiście gdy się uśmiechasz. -Wyrzucił z siebie na wydechu nim zdążył nad tym dłużej pomyśleć. Ciemnooki zamrugał zaskoczony wpatrując się wprost w oczy Natsu. Wtedy do chłopaka dotarło to co zrobił. Szybko cofnął rękę, a raczej chciał ją cofnąć, ale ten uchwycił go mocno za dłoń nie pozwalając jej ,,odkleić" się od bladego policzka. Różowowłosy spojrzał na niego pytająco nie wiedząc jak na to zareagować, ale Zeref uciszył go kładąc palec na swoich ustach by następnie przymknąć oczy i lekko zacisnąć palce na jego własnej dłoni. Następnie zaczął wraz z nią przesówać po swoim policzku, nosie i czole aż do ust. Bawiąc się w to dalej dla lepszego efektu postanowił przymknąć oczy i delikatnie uchylić usta pod dotykiem.
-Bawisz się mną. -Fuknął Natsu jak zawsze udając, że jest obrażony. Na potwierdzenie chłopak jedynie uśmiechnął się delikatnie nadal nie otwierając oczu.
-Podoba Ci się to. -Stwierdził jak gdyby nigdy nic ciemnowłosy nie odpowiadając na jego ,,małe fochy". Wtedy Dragneel postanowił przerwać te dziecinadę. Może i Zeref chciał się bawić, ale on miał już wystarczającą ilość dowodów, że bratu na nim zależy, więc zdecydował się na bardziej odważny krok.
-Kochaj mnie. -Szepnął z figlarnym uśmiechem kiedy tylko się nad nim pochylił i jak gdyby nigdy nic pchnął go dłonią jeszcze nie dawno spoczywającą na policzku wprost na zieloną trawę. Wykorzystał efekt zaskoczenia by zacząć go delikatnie całować, celowo omijając usta tak aby Zeref miał czas do namysłu. Co jak co, ale tego nie chciał robić szybko. Spieszyć się. A tym bardziej chciał wiedzieć czy zostanie odrzucony. Niby był pewien, że brat czuje do niego to samo, ale nadal pojawiały się wątpliwości. Różowowłosy zaśmiał się w myślach z własnej głupoty . Zachowywał się jak zakochana dziewica.
-Chętnie skorzystam. -Wymruczał czarnooki momentalnie zmieniając pozycję tak by sam mógł być na górze i pogłębił pocałunek pieszcząc podniebienie chłopaka.


czwartek, 5 lutego 2015

Levi x Eren ~ Nie dla słabych alkohol

Od Autorki : Po jakimś tam czasie, ale jest. Po woli uspokajam się z Naruto i mam nadzieję przenieść to na Fairy Tail oraz napisać coś czego jeszcze tu nie było, albo przynajmniej kontynuować danego Laxus x Freed, czy Zeref x Natsu, jeśli jednak nie to powinny się pojawić one shoty. Wszystko zależy od mojej weny i chęci na pisanie akurat tego. Zapraszam do czytania krótkiego one shota. ^^ Przy okazji rozdział z VK już jest dodany na drugim blogu. I zaczęłam tam również nowe opowiadanie : Zeref x Natsu, miło by było zobaczyć komentarze...
Paring : Levi x Eren
Anime : Atak Tytanów

Każdy normalny człowiek odpowiedziałby w tamtym momencie stanowcze nie. Ja jednak nie potrafiłem się poruszyć słysząc to co miał mi do powiedzenia kapral Levi. To było tak niespodziewane i i nieprawdopodobne, że przez pierwszą chwilę myślałem, że śnie na jawie. To nigdy nie powinno się zdarzyć. Tak sobie tłumaczyłem zajście które wystąpiło pomiędzy nami. Mną - zwiadowcą, oraz nim - szanowanym kapralem. Gdybym tego dnia nie obudził się w cudzym łóżku pachnącym stanowczym zapachem czekolady która pasowała jedynie do schludnego kaprala nigdy bym nie uwierzył. A wszystko zaczęło się od alkoholu. Jak to większość głupot. Niby zwykła nic nie znacząca impreza za pozwoleniem króla w podziękowniu za odbicie muru przed tytanami poprowadziła do tak wielu zmian.
-Dosiądziesz się? -Przez dobrą chwilę nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Tak, nie mylicie się. Sam kapral zaprosił mnie do wspólnego, samotnego picia we dwójkę z dala od innych. Już wtedy zastanawiałem się czy mężczyzna nie jest pijany. Nie mogłrm mu nawet odmówić kiedy pociągnął mnie za sobą. I takim oto sposobem i ja się upiłem. Ironia losu. Gość który niby Cię nienawidzi, nie ufa i nie daje żadnych poważniejszych misji nagle rozmawia z tobą jak z najlepszym przyjacielem. I takim oto sposobem odkryłem drógą stronę Leviego. Byłem z siebie dumny. W końcu tylko ja o tym wiedziałem. O czymś o czym nie miał prawa wiedzieć nikt inny. Ale z czasem pożałowałem wiedząc, że jeśli Levi rano będzie coś pamiętał to zginę marnie rzucony tytanom na pożarcie. Tak wyglądały początki.Im więcej piliśmy tym wyżej rosła poprzeczka. No i jak tutaj racjonalnie myśleć po trzech pustych butelkach alkoholu ? Prawdopodobnie właśnie w taki sposób przegapiłem czas kiedy obaj znaleźliśmy się w mieszkaniu kaprala. Wybaczcie, ale dalej nic nie opowiem. Bowiem nic nie pamiętam. Łatwo jednak chyba się domyślić co zaszło i czemu obudziłem się w łóżku tej osoby. Ludzie tacy jak ja to jednak mają przechlapane. Nie dla słabej głowy w końcu jest alkohol. Jeśli wiesz o czym mówię zaklinam - nigdy nie pij z osobą o wyższej randze niż ty. Inaczej prawdopodobnie o ile szczęście Ci nie dopisze znajdziesz się rano w jego łóżku by następnie wpaść po same uszy i niemal nie zginąć podpisując pakt własną krwią, że to co zdarzyło się tej nocy nigdy nie wyjdzie na światło dzienne. Chociaż... zawsze można się spić się jeszcze raz. Wystarczy chcieć.