środa, 4 marca 2015

Tom x Harry ~. Połączenie cz.1

Od Autorki : Dzisiejszy one-shot będzie nieco krótki i koślawy, bo nie miałam zbyt wiele czasu by go napisać (aż 30 min. -_-), ale mam nadzieję, że komuś chodź trochę przypadnie do gustu, może i ze względu na Paring który chyba najbarzdziej ze wszystkich rajcuje mnie w HP. Ten pomysł jednak mi się podoba co do wątku połączenia Voldiego i Harrego, że może napiszę dłuższe opowiadanie na moim drógim blogu. Co wy na to ? :3 Piszcie w komentarzach, czy chcielibyście coś takiego przeczytać.
Paring : Tom x Harry
Film : Harry Potter

Wybraniec. Chłopiec, który przeżył. Harry James Potter. Kim tak na prawdę był? Próbował odpowiedzieć sobie na to pytanie od przeszło pięciu lat, kiedy w małej, koślawej klitce na morzu pojawił się Rubeus Hagrid obwieszczając mu, że jest kimś niezwykłym. Że jest czarodziejem i to nie byle jakim. Już wtedy w jego głowie narodziło się to pytanie. Kim ja właściwie jestem? Piąty rok nie potrafił znaleźć odpowiedzi, która coraz bardziej go drażniła, a on szukał jej coraz bardziej niecierpliwie. Kim jest Harry Potter? Wybawicielem? Czy nieudolnym nastolatkiem, który nie potrafi zapanować nad własnymi emocjami, a co dopiero pokonać Voldemorta. Był żałosny. Widząc swoje odbicie w lustrze takie właśnie miał wrażenie.
-Chłopcze! Prędzej na dół! Nie będę tolerować twojego spróźnialstwa rok w rok! -Warknął widocznie podirytowany Pan Dursley, przemieszczając się w dół po małych schodkach, aż drewno zatrzeszczało pod ciężarem mężczyzny. Chcąc nie chcąc Harry musiał w końcu oderwać się od lustra. Szybko otarł ostatnie ślady łez na swoich policzkach i stwierdzając, że wygląda jak zawsze wyszedł z pokoju ciągnąc za sobą walizkę, która spadając z pojedynczych schodków robiła charakterystyczny hałas. Następna była sowa, a już po chwili czarodziej siedział obok swojego domniemanego ,,wuja" wpatrując się przed siebie pustym wzrokiem. Mijana droga nie była zbyt niezwykła. Wszędzie jak to w dzień roboczy można było dostrzec mugoli i wiele samochodów które miały pomóc ludziom nie spóźnić się do pracy. Niebo stawało się zachmurzone, a już po chwili ulice spowił delikatny deszczyk, który na nikim nie zrobił wrażenia, bo mugole nawet nie powyciągali swoich popularnych parasolek. Wszyscy się gdzieś spieszyli. Biegli. Przepychali. Szczerze powiedziawszy Potter nie podzielał ich zachowania. Siedział wyjątkowo spokojnie na swoim miejscu, mimo iż zawsze kiedy wracał do Hogwartu ledwo mógł się powstrzymać przed uśmiechami i nieodpowiednim zachowaniem. Teraz nie czuł nic. Całe wakacje nie dostał ani jednego listu od swoich ,,przyjaciół". A bynajmniej kiedyś ich za nich uważał. Nie licząc tego feralnego incydentu z dementorami, całe wakacje siedział zamknięty w czterech ścianach pokoju Privet Drive 4 i cierpiał. Każdy dzień, minutę, a nawet sekundę. Każdej nocy śnił mu się umierający tuż obok niego Cedrik. Nie miał się z kim podzielić swoim cierpieniem i to najbardziej go bolało. Nie mógł nikomu powiedzieć, tego co czuł. Dlatego też nikt nie wiedział, że Diggor'iego i Pottera łączyło coś więcej niż tylko przyjaźń. Początkowo byli sobą po prostu zainteresowani. Jeden popierał drugiego i akceptował takim jakim jest, co chyba dopuściło właśnie do najważniejszego. Przez ponad kilka miesięcy chodzili ze sobą. Trzymając to całkiem skutecznie w sekrecie spotykali się niemal każdej nocy, opowiadając o przeszłości, pozwalając sobie na czułe gesty, ćwicząc umiejętności magiczne i fizyczne, a niekiedy nawet się kochali. To nie był zwykły związek. To była pierwsza, prawdziwa miłość Wybrańca. Nic więc dziwnego, że po kilku tygodniach pisania bezsensownych listów do Rona, Hermiony, Syriusza, a nawet do Dumbledore'a zrezygnował z utrzymywania kontaktów. Najbardziej zawiódł go jednak ojciec chrzestny. Czuł, że za tym kryje się powód, ale nie zmieniało to faktu, że chłopak stał się niestabilny psychicznie. Jego zamyślenie było tak wielkie, że nawet nie spostrzegł kiedy znalazł się w pociągu, a następnie w Wielkiej Sali. Dopiero tam zobaczył Rona i Hermionę. Widocznie chcieli z nim porozmawiać, bo dziewczyna wstała patrząc na niego błagalnie, natomiast Weasley bawił się nerwowo palcami. Zdał sobie sprawę, że Harry jest wściekły. Ale ku ich zaskoczeniu ten jedynie przeszedł obojętnie by zaraz usiąść po drugiej stronie stołu Gryffonów i całkowicie ich zignorować.
-Harry, my... -Zaczęła dziewczyna czując, że jeśli teraz tego nie powie, to będzie miała poważny problem.
-Milcz. -Warknął Potter złowieszczo przez chwilę zaskakując samego siebie. Magia wokół niego zawirowała, ale nie była taka jak zwykle. Świecie które unosiły się nad jego głową na chwilę przygasły, zwracając tym samym wzrok dyrektora Hogwartu jak i pozostałej dwójki przyjaciół. Ale on już się tym nie przejął. Czuł jedynie wściekłość, którą chciał wyładować. Za wszelką cenę. Kiedy Drops zakończył jak zawsze swoją przemowę, a pierwszoroczni zostali przydzieleni bez ceregieli, sięgnął po tosta i sok dyniowy opróżniając szklankę w ekspresowym tempie. Hermiona nie odważyła się już odezwać ani słowem. Nadal była w szoku po wyczuciu tak zimnych emocji Gryfona, ale nie chciała dać po sobie poznać jak bardzo ją to zraniło i zaniepokoiło. Kiedy tylko skończył jeść wyszedł jako jeden z pierwszych z Wielkiej Sali. Po namyśle stwierdził, że nie chce iść do dormitorium.
-Coś ty mi zrobił. -Szepnął sam do siebie powoli  kiedy wściekłość zaczęła z niego ulatywać tak szybko jak się pojawiła. Potter podparł się o najbliższą ścianę i nieznacznie skrzywił unosząc dłoń ku bliźnie. Od czasu odrodzenia Voldemorta czuł się coraz gorzej. Jego czoło pulsowało często piekącym bólem, a w nocy budził się nie jednokrotnie, bojąc się, że jeśli znowu zamknie oczy, ponownie będzie tym gadem i odczuje jego przyjemność zabijania. To nie było normalne. I wyglądało tak jakby Wybraniec stawał się całkowitą jednością z samym Czarnym Panem.
-Doładnie, mój Harry. -Usłyszał nagle przy uchu i nieznacznie się wzdrygnął unosząc różdżkę w ułamku sekundy, ale nikogo nie zauważył.
-Wypieprzaj z mojej głowy! -Niemal krzyknął, ponownie wzbierając w sobie tę wielką wściekłość. Ale teraz jej nie chował. Nie odkładał na później. W końcu mógł się wyżyć i to na samym sprawcy jego obecnego stanu. W zamian otrzymał jedynie gadzi śmiech, a już po chwili dołączyła do tego mglista, niewyraźna sylwetka młodego Toma Riddla. Potter skrzywił się delikatnie widząc tak wielką zmianę w wyglądzie swojego oprawcy. Zdecydowanie łatwiej było mieszać z błotem beznosowego węża, niż normalnego człowieka, do tego przystojnego. Szybo się zganił widząc zadowolony wzrok ślizgona. No tak, czytał mu w myślach. -Jak? -Zapytał cicho, wiedząc, że póki to tylko umysł nic mu nie grozi. Snape nauczył go oklumencji na tyle, by nie dać przejąć czarnoksiężnikowi nad sobą władzy i nie zaglądać w jego wspomnienia nieproszony. Ale powstrzymać gada przed wchodzeniem go jego głowy, przesyłaniem mu własnych emocji, a nawet materializowaniem się obok - nie mógł.
-Chyba zapomniałeś z kim rozmawiasz. -Stwierdził spokojnie Riddle zajmując się przewracaniem w palcach własnej różdżki.
-Jaki jest twój cel? -Warknął cicho Gryfon zaczynając iść przed siebie. Nie mógł od niego uciec, ale na wszelki wypadek postanowił przenieść się w bardziej odpowiednie miejsce. Jeszcze mu brakowało, aby zza rogu wyskoczył Malfoy, albo jakiś wścibski dzieciak i doniósł na niego dyrektorowi. A z nim na pewno nie miał zamiaru rozmawiać.
-Dobrze wiesz. -Stwierdził ze spokojem czarnoksiężnik, jak zawsze wyzutym z emocji głosem.
-Przejąc kontrolę nad moim ciałem. Albo przekazać mi swoje ideały bym się załamał i zdjął osłony Oklumencji pozwalając Ci mnie wykończyć od środka. -Zadrwił zatrzymując się tuż przed pokojem życzeń. Przymknął oczy i na chwilę skupił się, przywołując do głowy odpowiednie miejsce. ,,Tam gdzie będę mógł odpocząć". Na białej ścianie po woli zaczęły się pojawiać wielkie, charakterystyczne drzwi. Harry był już przyzwyczajony do toczenia rozmów z Voldemortem o ile można było to tak nazwać. Nie był to pierwszy raz kiedy ten włamywał się do jego umysłu. Chłopak przymknął powieki i przysiadł na jednym z foteli czekając na jego ruch. Mimo zmęczenia nadal pozostawał bardzo czujny. W końcu wiedział z kim ma do czynienia. I wiedział ile Riddle potrafi. A najbardziej niepokojące było to, że nie może powiedzieć o swojej przypadłości nikomu. Ufać komuś po za sobą. Chociaż w sumie sobie również nie mógł już ufać. Od chwili w której Tom posiadł umiejętność odwiedzania jego świadomości.
-Nie taki był mój zamiar, ale to też ciekawe pomysły. -Stwierdził z nutką sarkazmu ruszając przed siebie dostojnym krokiem, by w końcu zasiąść na przeciwko Pottera, który zmarszczył brwi. Czasami niczego nie rozumiał. Voldemort którego znał był mordercą, łatwo wpadał w szał i na pewno nie zachowywał się dostojnie. Wyglądało to tak jakby Czarny Pan cofnął się wiekiem co najmniej o kilkadziesiąt lat.
-Trafne spostrzeżenie.
-Powiedziałem, żebyś przestał grzebać w mojej głowie! -Krzyknął Gryfon ponownie starając się ujarzmić ten denerwujący stres i wściekłość ogarniającą każdą komórkę jego ciała. Za to ten morderca najwyraźniej dosyć dobrze się bawił, bo co chwila powstrzymywał się typowo ślizgońskimi gestami przed ironicznym śmiechem, czy chodź by drgnięciem twarzy.
-Cóż Harry, wygląda na to, że rozumiesz jak się czułem kiedy za każdym razem mi uciekałeś. -Stwierdził rozbawiony w końcu zaprzestając denerwującej zabawy różdżką. Potter musiał przyznać mu racje. Potworne uczucie. Zacisnął zęby i pokręcił chwilę głową powodując, że kości w jego kręgosłupie prztyknęły, a ból blizny nieco osłabł. Zanim zdołał zauważyć Voldemort stał tuż obok niego, ale kiedy cisnął w czarnoksiężnika pierwszym lepszym zaklęciem spanikowany, ten tylko uniósł brew ku górze jakby chciał powiedzieć ,,Daj spokój i tak zrobię co chcę, bo nie masz jak się przed tym obronić. To dzieje się tylko w twojej świadomości". Niestety to jeszcze bardziej go zdenerwowało.
-Przejdź do rzeczy. Chcę ograniczyć te rozmowy do minimum, nim Cię nie zabiję... -Wysyczał z mocą chłopak, wpatrując się pewnie w szare oczy oprawcy.
-Więc, tylko ja będę czerpał przyjemność z nadchodzących spotkań. A uwierz mi, będzie ich o wiele, wiele więcej. -Zaśmiał się gorzko odgarniając ciemny kosmyk włosów za ucho. Nie czekając na odpowiedź pochylił się nad Wybrańcem i jednym krótkim machnięciem różdżki spowodował, że ten znieruchomiał. Na taką okazję Riddle tylko czekał. Uśmiechnął się kpiąco i szepnął tuż nad jego uchem : -Całkiem zabawnie jest obserwować jak bardzo jesteś bezbronny, Potter. Twoja krew dała mi siłę i mogłem ponownie się odrodzić. Spojrzeć na świat z moich starych, młodzieńczych perspektyw. I podoba mi się to. Ale najlepsze dopiero przed nami. Dopiero wtedy kiedy będziesz mnie błagał bym w końcu Cię zabił zakończę twoje męki z przyjemnością przejmując ciało, zarówno jak i umysł, i dręczyć Cruciatusem nim nie zdechniesz z bólu... jednak tortury psychiczne najbardziej uwielbiałem za młodu. -Harry zadrżał. W momencie kiedy usta ślizgona brutalnie nakryły jego własne, zrozumiał o co mu chodziło. Nie miał się jak bronić. Był więźniem własnego umysłu. Więź, którą niegdyś wykorzystywał do własnych celów stała się teraz jego największym przekleństwem. Bezwiednie nieco opuścił barierę umysłu, a wspomnienia o Cedriku przeszyły go na wskroś powodując potoczenie się pojedynczej łzy po policzku. Nie chciał by ktoś inny go całował. Nie on. Nie morderca jego rodziców.
-No proszę. -Zamruczał Voldemort z zadowoleniem przeglądając udostępnione myśli w umyśle chłopaka i odsunął się przejeżdżając palcami po swoich wargach na których miał ślad po ugryzieniu Pottera w wargę, -To staje się zabawniejsze niż myślałem. -Stwierdził, nagle zaczynając znikać. Jego sylwetka się rozmywała. -Na razie tyle mi wystarczy Harry. Ale przyjdę po więcej. Do tego czasu wyczekuj mnie. Żyj i módl się o swój los, który jest już przesądzony.


10 komentarzy:

  1. Dlaczego tylko ja daje komentarz? ;-;

    Wracam do domu, patrzę jebs! dodałaś posta i patrze na tytuł... Jejku <3 Genialnie jak zwykle, i ten pomysł że on wchodzi do głowy Pottera i go całuje, po czym odchodzi <3 jejku *^* czekam na kolejne niespodzianki :* Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeej :3
    Opowiadanie bardzo fajne, ale mam prośbę. A mianowicie napiszesz jakiś oneshot Matt x Mello? Byłabym wdzięczna :)
    Życzę weny i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałe.:D Ciekawe, nie mogłam się oderwać. Mam tylko jedną prośbę: popraw błędy, błagam. Strasznie rażą w oczy. "Zauważył" nie pisze się przez "ó", a przezwiska, tu było Drops z dużej litery.
    Pomijając to, było naprawdę fajne, masz dość bogate słownictwo i ładny styl pisania. Tak trzymaj! (y)

    OdpowiedzUsuń
  5. GENIALNE UBER GENIALNE. Nie wiem co napisać... Myślałaś by napisać drugą część?

    OdpowiedzUsuń
  6. GENIALNE UBER GENIALNE. Nie wiem co napisać... Myślałaś by napisać drugą część?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanowię się. Musiałabym wymyślić co w niej napisać. xd

      Usuń