piątek, 27 marca 2015

ItaSasu ~. Przeklęty.

Od Autorki : Oto nowa reguła : aby pojawił się kolejny post muszą być przynajmniej trzy komentarze. Szkoda przyznać, ale mam braki weny jeśli nikt nie komentuje. Rozleniwiłam się i uzależniłam od tego. Przepraszam ;p. Kolejne, bo już piąte ItaSasu. Mam nadzieję, że się o to nie gniewacie. Tym razem chyba napisałam coś pożądniejszego i póki co zamierzam zająć się opowiadaniami na drógim blogu.
Paring : ItaSasu
Z Anime : Naruto

Wzrok nie był czymś co by go specjalnie interesowało. Zawsze był. Tak po prostu. Tak jak instynktownie, kierowany życiowymi impulsami potrafił widzieć. Ale czy na pewno ? Wzrok to tylko powierzchowna nazwa. Widzisz. Dostrzegasz kolory, światło, a czasami nawet najmniejsze szczegóły. Podobno to określa się mianem ,,dobrego wzroku". Prawda leży nieco głębiej. Powierzchowne przedmioty jakie potrafimy dostrzec są niczym więcej jak przedmiotami. Zwykłą rzeczą materialną potrzebną do codziennego fukcjonowania. Tak wiele osób to potrafi, że stało się normą. Ale kto na prawdę widzi ? Potrafi wejrzeć do środka człowieka, tam gdzie zwykły wzrok nie dosięga odkrywając jego najmroczniejsze tajemnice i najbardziej skrywane sekrety. Obdzierając z prywatności i godności ludzkiej stajesz się całkowicie bezbronny. Własnie dlatego ta umiejętność jest tak żadka. Wymaga wiele czasu i umiejętności by ją opanować. Ciemnowłosy mimo woli uśmiechnął się. Czerwone oczy Uchihy przeszywały go na wskroś. Wchodziły w najgłębsze zakamarki duszy chłopaka szukając jakiejś luki. Punktu za który może chwycić i wykorzystać przeciwko właścicielowi. To była jedyna osoba, która miała spojrzenie lepsze niż jego. Itachi Uchiha. Przekleństwo czy zbawienie ? Osoba, która miała wybawić go od męki nazywanej ,,życiem bez celu" czy zdrajca, który poniesie konsekwencje nazywane śmiercią ? Ta dróga opcja bardziej mu pasowała. Była prawdopodobniejsza, a umysł chciał dopuścić tylko ten jeden cel. Zabij. Zniszcz. Sasuke nie ruszał się. Obaj stali od siebie w pewnej odległości lustrując się czerwonym wzrokiem. Tak łatwo można było w tej chwili oderwać stopy od przyjemnej ziemi i ruszyć wprost w paszczę wilka. Jakim więc cudem dał się pochłonąć sharinganowym tęczówką ? Kiedy pozwolił by jego wnętrze zostało ograbione z godności ? Przecież wiedział jak patrzy Itachi. Zaglądał wszędzie. Wszystko wiedział. Zawsze był taki bezczelny. Żadnego poczucia odpowiedzialności, czy chociażby minimalnego wstydu. Tylko inteligencja i spryt. Zimne oblicze, nie zmienna od wielu lat twarz mordercy. Nie wytrzymał presji. Rzucił się w jego kierunku błyskawicznie dobywając niezwykłej katany, do tej pory skrytej bezpiecznie na plecach.
-Jesteś skończony. -Mówi mimo iż sam w to nie wierzy. Nie czuje swojej przewagi. Nie ma pewności czy uda mu się wygrać. Dlaczego więc tak desperacko trzyma się życia ? Tak bardzo chce zostać zaóważonym ? Tu już nie chodziło o zasadę zemsty. Tu chodziło o uwagę. Uwagę, której teraz nie dostawał. Przez wiele lat zadowalając się wspomnieniami, dzięki którym doszedł tak daleko. Był tu, tuż przed nim. Miał szansę zakończyć to co zaczął, a wraz z tym wydarzeniem umarłaby w nim ostatnia cząstka człowieczeństwa. Celem Sasuke zawsze był Itachi. Można więc śmiało stwierdzić, że był powodem dla którego jeszcze żył. Nie popełnił samobójstwa chodź o tym myślał. Kiedyś targały nim sprzeczne uczucia. Dlatego był słaby i pozwolił by ponownie mu to zrobił. Zawiódł. Skrzywdził. Odebrał to co jeszcze pozostało. Złość i flustracja nie mogły zostać zignorowane. Kłębiły się w nim nieznośnie gryząc. A on to widział. On to wszystko zaóważył. Itachi... na prawdę ma niezwykłe oczy. A może to nie oczy ? Więź ? Nie taka jak przedtem, ale jednak. ,,Jesteśmy niezwykłym rodzeństwem". Słowa te wyryły się w jego umyśle, zakleszczyły i nie chciały puścić. Uchiha wykorzystując chwilę nieuwagi boleśnie złapał jego nadgarstek. Wszystko trwało zaledwie ułamek sekundy. Katana potoczyła się po marmurze wydając przeraźliwe dźwięki, a obaj mężczyźni nie mieli już broni. Patrzyli sobie w oczy starając się dojrzeć coś w tych należących do drógiego. Mimo iż zwykle przychodziło to z łatwością to właśnie była jedna z tych nielicznych sytuacji kryzysowych. Łasic mocniej ścisnął nadgarstki brata popychając go na najbliższą ścianę, by następnie unieść jego dłonie ku górze nie dając szansy na ucieczkę.
-Zbyt porywczy. -Wyszeptał nad jego uchem powodując wybuch od dawna skrywanych uczuć. Wystarczyło tylko jedno zdanie i chwilowy, ulotny uśmiech przepełniony kpiną. Nim jednak zdążył zrobić cokolwiek po za zaciśnięciem zębów padły kolejne słowa : -Naiwny. -Usta Itachiego niebezpiecznie zbliżyły się do twarzy chłopaka wykrzywiając się w samozadowoleniu. -I nadal tak samo niewinny jak wtedy gdy Cię porzuciłem. -Dokończył przejeżdżając językiem po szyi chłopaka, aż do obojczyków. Sasuke zadrżał instynktownie, pod wpływem zagrożenia uwalniając przeklętą pieczęć. Skrzydła skutecznie zwiększyły dystans między nimi.
-Jesteś pojebany. -Szepnął z wyraźnym obrzydzeniem krzywiąc się i opierając o ścianę. Serce biło mu jak szalone. Z niechęcią przyłożył rękę w miejsce po którym niedawno co sunął język brata zcierając mokrą ślinę.
-Jak cała nasza rodzina, braciszku. -Szepnął Itachi przymykając zmęczone powieki. Był już zirytowany tą szopką. Trzymał się na nogach tylko dla jednego celu. Miał nie pokazywać swojego prawdziwego oblicza, a na to było już za późno. Zimny, wyrodny brat nie zmącony wahaniami psychicznymi. Tak to miało wyglądać. Łasic jednak przywykł, że jego genialne plany szlak bierze jeśli chodzi o jego małego, głupiego brata. Uchiha ruszył na sharinganowca w między czasie przywołując w dłoń katanę. Nastąpił wybuch. Potem kolejny, jednak jedyne co udało się osiągnąć Sasuke to kilka podknięć Łasica i lekkie zranienie na policzku. Może i mógłby zrobić więcej, ale miał już dość. Chwilka wahania. Jedna, żałosna chwila zaważyła nad całym jego losem. Itachi powalił go na ziemię siadając mu na udach i używając jakiegoś jutsu paraliżu. Chłopak był jawnie przerażony. Wcześniejsza akcja nim wstrząsneła. Nie wiedział co myśleć. Mimo iż nigdy nie podejrzewał by go o takie słowa... podobało mu się to. I dlatego ta prawda była najbardziej przerażająca. Uwaga jaką poświęcał mu Itachi. Oczy pełne zdecydowania, chłodu i poczucie własności przemawiające przez jego ciało.
-Mój. -Szepnął jak by dokładnie wiedział o czym myśli chłopak. Pochylił się wczepiając w szyję Uchihy i tworząc na niej małą, krwistą malinkę. -Tylko mój. -Dodał pewniej zaciskając palce na jego nadgarstkach. Dziedzic klanu nawet nie miał szansy się sprzeciwić. Nie chciał. Z niecierpliwością udało mu się poruszyć pod bratem przywołując na jego twarz dziwny, szaleńczy wyraz. Miał rację. Od chwili w której nie zabił go wraz z resztą klanu należał do Itachiego. Ciało, zarówno jak i dusza. Wszystko co posiadał było zależne od niego. Bo jak wytłumaczyć fakt, że manipulował nim w każdej nawet najkrótszej chwili jego życia ? Wszystko zawsze przesłaniał Itachi. Wszystko było dla niego. Od miłości po nienawiść.
-Nienawidzę Cię, szujo. -Warknął słabo zaciskając wargi. Mimo wolnie po jego policzku spłynęła pojedyncza łza, którą chciał zachować na czas po śmierci brata. Tylko ta jedna łezka. Łasic zniszczył mu życie, a jednak nie potrafił ruszyć się z miejsca jak by podświadomie, masochistycznie właśnie tego pragnął. Dlatego też nie przeciwiał się dalszym poczynaniom brata. Nim się spostrzegł byli nadzy. Kiedy zdążył odpłynąć ? Bez opamiętania drapać jego plecy i prosić reakcjami swego ciała o jeszcze więcej ? To stało się za szybko. Ale jednocześnie za wolno. Tak bardzo spragniony był swojego dawnego ja. Dawnego życia pozbawionego nienawiści i trosk. Nie musiał szukać wtedy sensu i siły do życia. Po prostu to potrafił. A teraz kochał się na zimnej podłodze z własnym bratem. Zaiście zabawne. Sapnął kiedy dłoń mężczyzny spoczęła na jego członku. Szybko zacisnął wargi i korzystając z tego faktu przewrócił Uchihę na plecy. Nie chciał być tylko rżnięty. Potem by żałował. Jak wielu innych rzeczy w swoim życiu. Zacisnął palce na biodrach Łasica przywołując na jego twarz chodź na chwilę nutkę zaskoczenia. Sasuke uśmiechnął się kpiąco w odpowiedzi jak by chciał w ten sposób pokazać, że już ma to gdzieś. Wyzbył się wszystkich norm. Pragnienie bliskości powróciło. Po woli zaczął zasysać się na członku brata dokładnie obserwując jego reakcje. Przyjemność. Lekko przymknięte powieki. Sharingan zniknął. Wzrok taki jak kiedyś, a jednocześnie tak bardzo inny. Długowłosy nie dał mu tej satysfakcji i w momęcie kiedy miał dojść ponownie przewrócił go na plecy dla pewności zaciskając palce na jego nadgarstkach. Wszedł w niego jednym płynnym ruchem jakoby chciał podkreślić, że nie jest tą samą osobą co kiedyś. Albo raczej chciał sam siebie do tego przekonać. Sasuke syknął cicho, ale z jego ust nie wydostał się żaden bardziej zdradziecki dźwięk.
-Jesteś dobrą dziwką braciszku. -Szepnął mu do ucha Itachi z zamierzonym efektem powodując dreszcze na plecach chłopaka. -Szkoda, że tylko jednorazową.

                                                                   ***
Itachi czuł ciepło czyjegoś ciała mieszające się z chłodem dochodzącym od betonowej podłogi. Krzywiąc się delikatnie, otworzył oczy wpatrując się w śpiącą posturę swojego młodszego brata. Chłopak ewidentnie był wykończony, ale jak małe dziecko trzymał się szyi Uchihy. Mimo iż jego powieki były zamknięte, a oddech unormowany nadal podświadomie nie chciał pozwolić by ta chwila minęła. Pragnął jej, mimo iż po wszystkim trudniej będzie się podnieść. Bo na pewno nie spodziewał się po Itachim ,, Przepraszam za wszystko, kocham Cię, wróćmy razem do domu. " To były tylko szczeniackie, niespełnione marzenia które zawsze będą nawiedzać jego umysł. Łasic ostrożnie wstał, kładąc ciało chłopaka na pomiętym płaszczu Akatsuki. Ubrał się i po chwili zastanowienia w ciszy podszedł do młodszego brata. Uklęknął przed nagim ciałem wyciągając w jego kierunku dłoń. Przez chwilę spoczęła ona na szyi Uchihy gotowa zabić. Powieka ciemnowłosego drgnęła, a z ust wydobyło się nie kontrolowane westchnięcie. Dłoń powędrowała na głowę młodzieńca przeczesując ciemne kosmyki z zapomnianą już dawno delikatnością. Dróga ręka znalazła się na oczach Itachiego powstrzymując niechciany potok emocji.
-Przepraszam maleńki. -Szepnął cicho pochylając się nad nim by obdarować zdradzone ciało ostatnim pocałunkiem. Postać mężczyzny szybko się wyprostowała i zaczęła zmierzać ku wyjściu. Jeszcze nie był gotowy. Ale wlał w niego kolejną dawkę nienawiści. Pytanie czy tym razem to znowu nie wystarczy. Był jego przeklętym koszmarem.


4 komentarze:

  1. Czy można poprosić o snarry - puchate lub Law i Luffy - One Piece
    A tak ogólnie fajnie, wciągająco piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^ One Piece nie oglądałam, bo uznałam, że kreska jest masakryczna, ale Snarry mogę napisać.

      Usuń
    2. O to fajnie dziękuję
      No kreska tam jest niezbyt dobra to prawda ale akcja miodzio.
      Chociaż DRRRR, Tokyo Ghoul też

      Usuń
  2. Tak więc pojawił się mój ulubiony paring :3 Genialne! <3 Etto... A on na końcu kazał mu zapomnieć, czy co? Bo nie załapałam >~< Czekam na kolejne i ludzie komentować!! <3

    OdpowiedzUsuń