Od Autorki : Zawsze lubiłam Madarę, jednak mniej niż Sasuke i Itachiego. A po ostatnim odcinku Naruto, już kompletnie go znienawidziłam, ale teraz nie będę Wam spoilerować. Kurczę, tak mnie to urzekło, że napiszę ten paring, aby zrobić własne zakończenie, może nieco się otrząsnę. XD
Paring : MadaSasu
Z Anime : Naruto Shippuden.
Słyszałem jego słowa. Wszystko co mówił ten młody Uchiha kiedy dźgnąłem go w serce pozostawiając na pewną śmierć. To była tylko kwestia czasu nim zginie. Dałem chłopakowi szansę. Mógł do mnie dołączyć. Mógł być po wygranej stronie tej wojny. Mimo iż mam serce z lodu, tak właśnie zaproponowałem mu dołączenie. Dlaczego? Izuna. Tak bardzo przypominał mi mojego Izunę. Niemal taka sama twarz, te same waleczne oczy, ten sam ból noszony na plecach. Podobno kiedyś ceniłem sobie więzi z rodziną i moimi braćmi. Było to dla mnie ważne. A on był w pewnym sensie ze mną powiązany. Z moim bólem i cierpieniem jaki zostawiłem przy śmierci mojego ukochanego, młodszego brata. Teraz nie miałem już nic. Nie miałem serca, nie miałem wyrozumiałości, a mimo to dzieciak dostał szansę z której nie skorzystał. Usłyszałem jego zacięty, cichnący głos kiedy czołgał się za mną po ziemi chcąc chyba jeszcze coś zrobić. Jak że głupi dzieciak.
-Itachi... Nie pozwolę, b-by życie Itachiego poszło na marne. -Wtedy się zatrzymałem. Prawda, kiedy dotknąłem go widziałem przelatujące wspomnienia, widziałem morderstwo klanu, widziałem walkę, widziałem śmierć, zdobycie mangekyou i w końcu edo tensei. Nawet przez chwilę odczuwałem jego ból. Smutek i tęsknotę. Mogłem nawet śmiało stwierdzić, że nawet ja nie tęskniłem tak bardzo za swoim Izuną. Ale on... mimo tak młodego wieku wiele przeszedł. Cóż... moja przeszłość tak że nie była usłana różami. Kiedy pomyśleć o tym na trzeźwo, to wolałem nawet widzieć śmierć moich braci i wieść tę głupią wojnę z Senju, zamiast pozwolić by mój brat wybił całą rodzinę i kazał mi go nienawidzić.
-Nie m-mogę jeszcze tutaj umrzeć! Ksa! -Krzyknął, a ja się odwróciłem patrząc na niego nieprzeniknionym wzrokiem. Jego oczy były pełne jakiegoś... strachu? Tak, właśnie. Strachu, że życie które podarował mu jego kochający brat pójdzie na marne. A ja się do tego przyczyniłem. Uchiha nadal starał się wstać mimo nieowocnych prób, przez co jeszcze bardziej krwawił. Wtedy coś mnie tknęło i jednym sprawnym ruchem pojawiłem się obok niego waląc go w kark, przez co stracił przytomność. Jeśli by się wykrwawił zbyt szybko nie miał by czasu nic zrobić. Wiedział, że zaprzecza sam sobie. Przymknął oczy i spojrzał na swoje dzieło. Na ogoniaste bestie. Na Kage, tych żywych i tych nie żyjących. Obito już się poddał, a mimo to nadal miał przewagę. Bo i kto by mógł zagrozić wielkiemu Madarze Uchiha? Mógł wygrać, a mimo to zaczął się zastanawiać, czy nie będzie żałował jeśli straci tego chłopaka. Na początku nawet miał zamiar zostawić sobie jego oczy w razie gdyby musiał się nimi posłużyć. A teraz się zastanawiał nad tym czy by mu nie pomóc. Pięknie. Chyba się starzeję. W tym momencie wzrok Madary padł na Hashiramę. Uśmiechał się. Że co? Zamrugał i ponownie zaczął się mu przyglądać. Jego uśmiech był triumfalny. Jak by mówił: ,,Wiedziałem, że troska jeszcze w tobie nie zginęła". Uchiha parsknął po czym wziął chłopaka na ręce i nic nie mówiąc wykonał kilka pieczęci pojawiając się w małej chatce. Zetsu się wszystkim zajmie. Jeszcze nie zrezygnował z wojny nie mógł. Leczył chłopaka, opiekował się nim, mimo iż mówił, że tego nie potrzebuje, żebym dał mu odejść, lub żebym z nim walczył. Któregoś dnia z kolei przyszedłem do niego i usiadłem na brzegu łóżka. Spał. Pozwoliłem sobie na więcej i delikatnie przejechałem dłonią po jego twarzy.
-Jesteś identyczny jak Izuna. -Wyszeptałem z bólem. Po raz pierwszy od wielu, wielu lat pozwoliłem sobie na słabość. Im dłużej przebywałem w towarzystwie Sasuke, tym częściej porównywałem go do Izuny. Tym bardziej był do niego podobny.
-Stajesz się coraz bardziej podobny do Itachiego. -Odpowiedział cicho, a głos mu się załamał. Cholera, nawet nie zauważyłem kiedy się obudził. Jego oczy były pełne cierpienia. Widziałem tego chłopaka w tej chwili w tym stanie po raz pierwszy. Widziałem w jego głowie ich wspólne wspomnienia. Czy faktycznie podobny był do jego brata ? Nie wiedząc czemu pchnięty impulsem wziął ciało o wiele młodszego członka klanu i przytulił do siebie.
-Wszyscy jesteśmy jak cholera podobni. -Wyszeptałem cicho. I wtedy zdałem sobie z czegoś sprawę. Zakochałem się. Znowu. Nie w Izunie, tylko w Sasuke. Nie za podobieństwo do niego, tylko za jego siłę przetrwania. Za wolę żyjącą w nim. Za to, że on jedyny mnie teraz akceptował. Na zawszę będę pamiętał przy nim przy Izunie, jednak że on zawsze będzie czuł przy mnie Itachiego. Taki już jest chyba nasz przeklęty los. W końcu jesteśmy Uchiha.
Zrób jeszcze jedno opowiadanie MadaSasu. Proszę. PS. Bardzo fajne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZrób jeszcze jedno opowiadanie MadaSasu. Proszę. PS. Bardzo fajne opowiadanie.
OdpowiedzUsuńMoże napiszę. ^^ Ale niczego nie obiecuję.
Usuń