Paring : ItaxSasu ( Itachi x Sasuke )
Z Anime : Naruto
Itachi mnie unika. Itachi mnie nie kocha. Itachi mnie nie chce. Takie i podobne myśli błądziły po głowie małego chłopaka który właśnie omal nie wylewał łez siedząc na małym pomoście prowadzącym praktycznie nigdzie. Machał małymi nogami i rzucał kamienie na wodę małego strumyka wkładając w to całą swoją siłę. Był zły i jednocześnie zrozpaczony. Osoba na której opierała się cała jego psychika, serce i praktycznie życie które bez jego starszego braciszka już nie istniało. Sasuke po chwili usłyszał wołanie matki na obiad. Nie chciał iść. Bo i po co ? Itachiego i tak nie było w domu. Znów gdzieś wyszedł. A nawet jeśli by był... to przecież i tak nawet by znów na niego nie spojrzał. Uchiha szybko przetarł łzy w oczach i z dziwnym wyrazem podciągnął się szybko i zaczął biec przed siebie. Z dala od domu. Z dala od tego miejsca które tak bardzo nadwyrężało jego małe serce. Jak każde dziecko postępował instynktownie walcząc między rozsądkiem, a sercem. Oczywiście te walkę wygrało jego zranione serduszko. Chłopak nie wiedział ile czasu już tak biegł. Z każdą minutą jego ciało coraz bardziej bolało i buntowało się przeciw dalszemu biegowi. Słońce po woli zachodziło za horyzontem. Nagle mały krzyknął i z zadziwiającą szybkością potknął się po czym już tylko potoczył w dół po stromym urwisku nie zdając sobie sprawy, że właśnie w tej chwili jego rodzice stawiają cały klan na nogi by znaleźć swojego zaginionego syna.
***
Poczuł jak coś go smyra po twarzy. Jęknął żałośnie czując piekący ból w dosłownie każdej części jego drobnego ciała. Po woli otworzył oczy chcąc ujrzeć to co raczyło go obudzić i wyrwać ze stanu niewiedzy. I wtedy chłopak zamarł. Przed nim klęczał wściekły Itachi. Jego twarz wyrażała jedynie czysta wściekłość. Sasuke nie mógł nic powiedzieć. Nic zrobić. Bał się wykonać chodź by najmniejszy ruch. Po raz pierwszy widział go w takim stanie. Wiecznie opanowany, idealny Uchiha. Chluba rodziny. Stał przed nim teraz. Młodszego na prawdę ogarnął strach. Czy te oczy zawsze takie były ? Zadrżał i znieruchomiał czując jak ten bierze go na swoje ręce. Reszta drogi do domu minęła w całkowitej ciszy i rozmyślaniu Sasuke. Nie można było powiedzieć inaczej... cierpiał. Dlaczego Itachi nic nie mówił ? Czemu nie dał mu kazania ? Jak zawsze. Kiedy go zobaczył po za strachem czuł nadzieję. Nadzieję którą ostatecznie stracił kiedy brat zaniósł go do jego pokoju położył na łóżku i... najnormalniej wyszedł. Ciemnowłosy przekręcił się brzuchem na poduszkę i zaczął w nią łkać. W końcu nie wytrzymał. Po dosyć długim czasie wyszedł z pokoju w poszukiwaniu brata. Stłuczona noga bolała go niemiłosiernie, ale nie mógł się poddać. Mimo iż z każdym krokiem było coraz gorzej wszedł do jego pokoju uprzednio pukając. Oczywiście nie otrzymał odpowiedzi. Itachi siedział przy biurku. Rzucił tylko przelotne spojrzenie na brata po czym wrócił do swoich zajęć. Młodszy Uchiha wziął głęboki wdech i z pewną miną krzywiąc się pod wpływem bólu nogi podszedł do brata i objął go od tyłu. Starszy drgnął. Chłopak wtulił twarz w jego plecy przełykając ślinę, aby wydobyć z siebie jakiś głos.
- Itachi... - Szepnął z czułością jego imię. Chłopak poczuł jak jego braciszek napina mięśnie. Nie mógł znieść jego czułego głosu... więc czekał. Czekał na rozwój wydarzeń wiedząc, że już dawno powinien skończyć jego nadzieje i wywalić go z tond. Dla jego własnego dobra. Itachi wiedział, a jednak coraz bardziej odczuwał obecność tak czułego brata... na całym swoim ciele. Podniecenie obejmowało całe jego ciało zaraz po tym jak go dotknął. - Itachi, dlaczego mnie już nie kochasz ? - Zapytał braciszek łzawiąc cicho w koszulkę brata. Uchiha zazgrzytał zębami. Jak on mógł pomyśleć, że ten go nie kocha... ale przecież nie przyzna mu się do tego, że unikał go dla jego dobra. Z czasem widział jak jego miłość się zmienia. W brutalne uczucie przewyższające miłość braterską. Dzielili jedną krew. Nie mógł dopuścić do tego co miało się zaraz wydarzyć, jeśli go nie odepchnie. Chora zazdrość była cała w Itachim. Wrzała. Chciała się ujawnić w postaci naznaczeniu swojego braciszka... na miliony sposobów. Sasuke był tylko i tylko jego. Sprawa pogorszyła się kiedy brat w nagłym przypływie odwagi wszedł chłopakowi na kolana oplatając go nóżkami w pasie aby ten mu nie uciekł. Itachi nie powstrzymał się patrząc w te piękne oczy. Jęknął i natychmiastowo wpił się w wargi brata w pierwszym nie braterskim pocałunku. Młodszy o dziwo... nie protestował. Kiedy długowłosy skończył pieszczotę spojrzał na brata w zaskoczeniu. Ten tylko się uśmiechnął i szybko wplątał palce we włosy Uchihy powodując tym samym drżenie na jego ciele.
- Kocham Cię braciszku. Ja wiem, że coś było nie tak. I wiem, że tak nie wolno. Ale kocham Cię... bardzo, bardzo. Bardziej niż kiedyś. - Szepnął chłopak spuszczając głowę z zażenowania. Co to miało być ? Itachi zaraz po zrozumieniu tych słów otworzył szerzej oczy. To było dla niego za wiele. Poczuł jak by jego podniecenie było chorobą. Dzielili jedną krew. Nie mógł mu tego zrobić, a jednocześnie chciał. Tak bardzo chciał. Tak bardzo, że podświadomie wcześniej zaczął go unikać. I właśnie teraz się to wszystko objawiło. Długi czas bez chodź małego braterskiego dotyku teraz tylko pogorszył sytuację. Uchiha wiedział, że tego nie powstrzyma. Zwierzęcia będącego w nim. Skrzywdzi go. Swojego małego braciszka, który prawdopodobnie po tym wszystkim go znienawidzi... ale nie mógł tego zatrzymać. Nie ważne jak bardzo by chciał. W jednej chwili wziął go na ręce rzucając w miarę ostrożnie na łóżko. W końcu był jego. Tylko jego.
- Też Cię kocham braciszku. - Szepnął z miłością jak by tymi słowami chciał usprawiedliwić głupotę którą zaraz zrobi. Nieodwracalną głupotę po której prawdopodobnie nigdy już nie będzie mu dane trzymać go w ramionach. Jego wzrok był zbyt ufny. Zbyt mocno mu ufał. Bo wiedział już, że brat go kocha i nie zrobi mu nic złego. Itachi czuł się winny. Od razu zaczął zciągać z niego ubrania bez opamiętania przygryzając jego skórę. Teraz już nie patrzył na to co czuje Sasuke. Był zwierzęciem, spragnionym oznaczenia tego co należało tylko i wyłącznie do niego. A młodszy jęczał cicho już od samego początku. Itachi był brutalny,ale przynajmniej go kochał. Tylko to się liczyło. Nie minęło dużo czasu, a chłopak był cały w malinkach. Długowłosy z zadowoleniem odsunął się na krótką sekundę aby podziwiać swoje dzieło i niemal że bez opamiętania, zatracony we własnym świecie zaczął szybko zdejmować pozostałe części garderoby chłopaka. - Tylko mój. - Wyszeptał mu do ucha jak by chciał to podkreślić. Łączyła ich jedna krew. Byli jednością. Na zawsze. Oboje to rozumieli i bez żadnych słów. Sasuke zaczął jęczeć głośno czując mokry język swojego brata na podniecającym się przyrodzeniu. Chłopak zawsze zachowywał się jak dziecko, ale był już na tyle dojrzały by móc się podniecać. A szczególnie tym co teraz miał przed sobą. Itachi. Jego kochany Itachi bez opamiętania poruszał w ustach członkiem brata ugniatając jego jądra i bawiąc się nimi dosłownie czekając na gesty, ruchy, jęki swojego ototou. Ten wiedział to i bez patrzenia. Wił się i jęczał głośno. Był tylko jego. Należał do Itachiego i czuł to całym sobą. Tak bardzo go kochał. Znów i znów czuł jego pieszczoty, tam w dole. Nie mógł powstrzymywać rozkoszy która owładnęła jego ciałem. Pierwszy raz przeżywał coś takiego. Jednak nie wstydził się. Już nie. Teraz, kiedy przekroczyli granicę jednej krwi, braterstwa, starej dziecinnej miłości nie potrafił się zatrzymać. Krzyknął kiedy Itachi nagle w niego wszedł. Po policzku zaczęły lecieć łzy, a mimo to chłopak nadal starał się to przetrzymać mocno zaciskając palce na skórze pleców brata. Niestety nie dostał chwili wytchnienia. Starszy Uchiha zaczął się w nim brutalnie poruszać mocno obejmując go w pasie aby dotrzeć jeszcze dalej i wydając z siebie ciche jęki zachwytu zamykał oczy. Młodszy chłopak krzyczał i mocno zaciskał zęby. Bolało. Tak bardzo bolało. Jak by go rozrywało od środka. Czuł gorącą ciecz spływającą mu po udach. Krew. Czerwony płyn brudził jasną pościel brata i ułatwiał mu jeszcze szybsze poruszanie się w swoim małym. - Itachi... - Jęknął chłopak prosząco. Ale Itachi nie słuchał. Chciał słyszeć jedynie jego krzyki. Wymawianie jego imienia w tych pięknych ustach. - Itachi, to boli... - Krzyknął po raz kolejny chcąc by jak najszybciej to się skończyło. Cicho płakał do jego szyi. Nie trwało to długo kiedy jego brat doszedł, jednak ani myślał opuścić ciało brata. Sapał cicho i patrzył na niego przepraszającym wzrokiem. Po chwili uspokajając się zaczął zlizywać jego łzy z delikatnością która wróciła tak nagle. - Sasu... ja przepraszam. - Szepnął po czym delikatnie opuścił jego ciało. Dopiero teraz zobaczył co takiego narobił. Przygryzł wargę i delikatnie ścisnął jego dłoń przykrywając go kołdrą. Po chwili ruszył aby wyjść z pokoju, nie mógł patrzeć na cierpienie jakie mu zadał, ale poczuł uścisk małych dłoni na jego własnej. Przeniósł znów zbolały wzrok na swoją ukochaną małą kruszynkę.
- Nie odchodź. Kocham Cię. Itachi, nie zostawiaj mnie znowu samego. - Jęknął żałośnie. Uchiha widział jak z jego oczu płyną łzy. Zadrżał. Nie, nie mógł pozwolić by znów płakał. Szybko wsunął się obok niego pod kołdrę tuląc go delikatnie do siebie i sam zaczął cicho szlochać.
- Nie zostawię Cię. Ale nie chcę znów Ci zrobić tego co przed chwilą... ototou. Widziałeś. Jestem zwierzęciem. Nie zasługuję na Ciebie.
- Ale ja chcę byś był przy mnie. Nie jesteś zwierzęciem. Jesteś moim ukochanym aniki, jesteś kimś kogo kocham i nie chcę byś odchodził. To by mi sprawiło jeszcze więcej bólu niż to co przed chwilą robiliśmy.
- Ale ototou...
- Proszę, Ita nie zostawiaj mnie.
- Dobrze... - Szepnął cicho długowłosy. I tak zrobiłby dla niego wszystko.
Jedna krew.
Tak bardzo różni.
Tak bardzo łączy.
Tak bardzo przybliża do siebie.
Zakazane jest uczucie.
A mimo to,
i tak nie pozwolę by był przy kimś innym niż przy mnie.
Jestem zwierzęciem,
i chcę go samolubnie czy nie, tylko dla siebie.
- Itachi... - Szepnął z czułością jego imię. Chłopak poczuł jak jego braciszek napina mięśnie. Nie mógł znieść jego czułego głosu... więc czekał. Czekał na rozwój wydarzeń wiedząc, że już dawno powinien skończyć jego nadzieje i wywalić go z tond. Dla jego własnego dobra. Itachi wiedział, a jednak coraz bardziej odczuwał obecność tak czułego brata... na całym swoim ciele. Podniecenie obejmowało całe jego ciało zaraz po tym jak go dotknął. - Itachi, dlaczego mnie już nie kochasz ? - Zapytał braciszek łzawiąc cicho w koszulkę brata. Uchiha zazgrzytał zębami. Jak on mógł pomyśleć, że ten go nie kocha... ale przecież nie przyzna mu się do tego, że unikał go dla jego dobra. Z czasem widział jak jego miłość się zmienia. W brutalne uczucie przewyższające miłość braterską. Dzielili jedną krew. Nie mógł dopuścić do tego co miało się zaraz wydarzyć, jeśli go nie odepchnie. Chora zazdrość była cała w Itachim. Wrzała. Chciała się ujawnić w postaci naznaczeniu swojego braciszka... na miliony sposobów. Sasuke był tylko i tylko jego. Sprawa pogorszyła się kiedy brat w nagłym przypływie odwagi wszedł chłopakowi na kolana oplatając go nóżkami w pasie aby ten mu nie uciekł. Itachi nie powstrzymał się patrząc w te piękne oczy. Jęknął i natychmiastowo wpił się w wargi brata w pierwszym nie braterskim pocałunku. Młodszy o dziwo... nie protestował. Kiedy długowłosy skończył pieszczotę spojrzał na brata w zaskoczeniu. Ten tylko się uśmiechnął i szybko wplątał palce we włosy Uchihy powodując tym samym drżenie na jego ciele.
- Kocham Cię braciszku. Ja wiem, że coś było nie tak. I wiem, że tak nie wolno. Ale kocham Cię... bardzo, bardzo. Bardziej niż kiedyś. - Szepnął chłopak spuszczając głowę z zażenowania. Co to miało być ? Itachi zaraz po zrozumieniu tych słów otworzył szerzej oczy. To było dla niego za wiele. Poczuł jak by jego podniecenie było chorobą. Dzielili jedną krew. Nie mógł mu tego zrobić, a jednocześnie chciał. Tak bardzo chciał. Tak bardzo, że podświadomie wcześniej zaczął go unikać. I właśnie teraz się to wszystko objawiło. Długi czas bez chodź małego braterskiego dotyku teraz tylko pogorszył sytuację. Uchiha wiedział, że tego nie powstrzyma. Zwierzęcia będącego w nim. Skrzywdzi go. Swojego małego braciszka, który prawdopodobnie po tym wszystkim go znienawidzi... ale nie mógł tego zatrzymać. Nie ważne jak bardzo by chciał. W jednej chwili wziął go na ręce rzucając w miarę ostrożnie na łóżko. W końcu był jego. Tylko jego.
- Też Cię kocham braciszku. - Szepnął z miłością jak by tymi słowami chciał usprawiedliwić głupotę którą zaraz zrobi. Nieodwracalną głupotę po której prawdopodobnie nigdy już nie będzie mu dane trzymać go w ramionach. Jego wzrok był zbyt ufny. Zbyt mocno mu ufał. Bo wiedział już, że brat go kocha i nie zrobi mu nic złego. Itachi czuł się winny. Od razu zaczął zciągać z niego ubrania bez opamiętania przygryzając jego skórę. Teraz już nie patrzył na to co czuje Sasuke. Był zwierzęciem, spragnionym oznaczenia tego co należało tylko i wyłącznie do niego. A młodszy jęczał cicho już od samego początku. Itachi był brutalny,ale przynajmniej go kochał. Tylko to się liczyło. Nie minęło dużo czasu, a chłopak był cały w malinkach. Długowłosy z zadowoleniem odsunął się na krótką sekundę aby podziwiać swoje dzieło i niemal że bez opamiętania, zatracony we własnym świecie zaczął szybko zdejmować pozostałe części garderoby chłopaka. - Tylko mój. - Wyszeptał mu do ucha jak by chciał to podkreślić. Łączyła ich jedna krew. Byli jednością. Na zawsze. Oboje to rozumieli i bez żadnych słów. Sasuke zaczął jęczeć głośno czując mokry język swojego brata na podniecającym się przyrodzeniu. Chłopak zawsze zachowywał się jak dziecko, ale był już na tyle dojrzały by móc się podniecać. A szczególnie tym co teraz miał przed sobą. Itachi. Jego kochany Itachi bez opamiętania poruszał w ustach członkiem brata ugniatając jego jądra i bawiąc się nimi dosłownie czekając na gesty, ruchy, jęki swojego ototou. Ten wiedział to i bez patrzenia. Wił się i jęczał głośno. Był tylko jego. Należał do Itachiego i czuł to całym sobą. Tak bardzo go kochał. Znów i znów czuł jego pieszczoty, tam w dole. Nie mógł powstrzymywać rozkoszy która owładnęła jego ciałem. Pierwszy raz przeżywał coś takiego. Jednak nie wstydził się. Już nie. Teraz, kiedy przekroczyli granicę jednej krwi, braterstwa, starej dziecinnej miłości nie potrafił się zatrzymać. Krzyknął kiedy Itachi nagle w niego wszedł. Po policzku zaczęły lecieć łzy, a mimo to chłopak nadal starał się to przetrzymać mocno zaciskając palce na skórze pleców brata. Niestety nie dostał chwili wytchnienia. Starszy Uchiha zaczął się w nim brutalnie poruszać mocno obejmując go w pasie aby dotrzeć jeszcze dalej i wydając z siebie ciche jęki zachwytu zamykał oczy. Młodszy chłopak krzyczał i mocno zaciskał zęby. Bolało. Tak bardzo bolało. Jak by go rozrywało od środka. Czuł gorącą ciecz spływającą mu po udach. Krew. Czerwony płyn brudził jasną pościel brata i ułatwiał mu jeszcze szybsze poruszanie się w swoim małym. - Itachi... - Jęknął chłopak prosząco. Ale Itachi nie słuchał. Chciał słyszeć jedynie jego krzyki. Wymawianie jego imienia w tych pięknych ustach. - Itachi, to boli... - Krzyknął po raz kolejny chcąc by jak najszybciej to się skończyło. Cicho płakał do jego szyi. Nie trwało to długo kiedy jego brat doszedł, jednak ani myślał opuścić ciało brata. Sapał cicho i patrzył na niego przepraszającym wzrokiem. Po chwili uspokajając się zaczął zlizywać jego łzy z delikatnością która wróciła tak nagle. - Sasu... ja przepraszam. - Szepnął po czym delikatnie opuścił jego ciało. Dopiero teraz zobaczył co takiego narobił. Przygryzł wargę i delikatnie ścisnął jego dłoń przykrywając go kołdrą. Po chwili ruszył aby wyjść z pokoju, nie mógł patrzeć na cierpienie jakie mu zadał, ale poczuł uścisk małych dłoni na jego własnej. Przeniósł znów zbolały wzrok na swoją ukochaną małą kruszynkę.
- Nie odchodź. Kocham Cię. Itachi, nie zostawiaj mnie znowu samego. - Jęknął żałośnie. Uchiha widział jak z jego oczu płyną łzy. Zadrżał. Nie, nie mógł pozwolić by znów płakał. Szybko wsunął się obok niego pod kołdrę tuląc go delikatnie do siebie i sam zaczął cicho szlochać.
- Nie zostawię Cię. Ale nie chcę znów Ci zrobić tego co przed chwilą... ototou. Widziałeś. Jestem zwierzęciem. Nie zasługuję na Ciebie.
- Ale ja chcę byś był przy mnie. Nie jesteś zwierzęciem. Jesteś moim ukochanym aniki, jesteś kimś kogo kocham i nie chcę byś odchodził. To by mi sprawiło jeszcze więcej bólu niż to co przed chwilą robiliśmy.
- Ale ototou...
- Proszę, Ita nie zostawiaj mnie.
- Dobrze... - Szepnął cicho długowłosy. I tak zrobiłby dla niego wszystko.
Jedna krew.
Tak bardzo różni.
Tak bardzo łączy.
Tak bardzo przybliża do siebie.
Zakazane jest uczucie.
A mimo to,
i tak nie pozwolę by był przy kimś innym niż przy mnie.
Jestem zwierzęciem,
i chcę go samolubnie czy nie, tylko dla siebie.
Awwww...
OdpowiedzUsuńJak mogłaś zgwałcić MOJGO Sasuke?! ;__;
Foch xd
A co do pomusłu to nawet fajny.
Ładnie napisane, nie widziałam błędów i sama treść dobrze dobrana do pomysłu.
Jak mi sie kara skończy na kompa albo dorwe kome koleżanki (szacunek bo mi pozwoliła skomentować xd) to jeszcze sie odezwe.
Mam nadzieje że za 2 tyg bede miała co czytać <3
Sasu, to Sasu. Ja też go kocham <3
UsuńNo z tymi błędami to się starałam,bo jak patrzyłam na moje stare wpisy to płakać mi się chciało...
Treść średnio mi się podobała...
Szczerze to też mam karę za moje oceny z matmy xD. Ale postaram się więcej napisać. Serio twoje komentarze są motywujące...
CUDOWNE <3
OdpowiedzUsuń