piątek, 28 listopada 2014

Byakuya x Renji ~ Bez skazy.

Od Autorki : Wybaczcie, że trochę późno. Miałam kilka swoich powodów. xD Po pierwsze ostatnio cały czas tylko czytam twórczość innych i nie mogę się zdecydować co napisać, aby w końcu nie było takie samo jak wszystkie moje poprzednie posty. A drugim powodem była wywiadówka. xD Niestety moja obecność na komputerze za stopnie z matmy poszła drastycznie w dół. xD Gomene. Nie moja wina, że nienawidzę tego przedmiotu. Dobra,ale to tyle ode mnie. Jak widać po raz drugi piszę paring z Bleacha, jednak tym razem ByaRen. Zawsze wolałam Ichigo zamiast Renjego dla Byuakyi,no ale... jakoś tak wyszło. Miłego czytania !
Paring : Byakuya x Renji ( ByaRen )
Z Anime : Bleach

Renji od pewnego czasu przyłapywał się na zbyt dobrym traktowaniu go przez kapitana. Oczywiście Byakuya się nie zmienił. Zawsze był zimny i nieprzenikniony, a mimo to czerwonowłosy od jakiegoś czasu przyłapywał go na tym, że dostaje mniej pracy i nie jest ciągle krytykowany. Poznać to mogła jedynie osoba podobna do niego. Osoba która znała kapitana Kuchiki dłużej niż on. Myślał o tym nawet teraz - kiedy stał przed starszym shinigami i wysłuchiwał osobiście zlecanej przez niego mu misji w Karakurze. Nadal nie wiedział dlaczego to on został wybrany. Przecież było wielu lepszych od niego. Mimo iż nie bardzo chciał przyznawać się sam przed sobą tym faktem, to wiedział, że miał rację. Dlatego tak bardzo go to irytowało. W ciszy w końcu udało mu się przerwać swoje głupie rozmyślania i wysłuchać do końca polecenia. Misja miała polegać jak już wspomniał na jego egzystencji tymczasowo na ziemi co nie zbyt mu się uśmiechało. Nienawidził ograniczenia mocy, a tym bardziej swojego zastępczego ciała które nie dawało mu zbyt dużo możliwości. Ruszył przed siebie podążając w stronę kwatery swojego oddziału chcąc zameldować wszystko kapitanowi. No właśnie. Byakuya znów przysłonił jego trzeźwość umysłu chodząc po nieznośnie po głowie i nie chcąc z niej wyjść raz na zawsze. Dlaczego on to musiał do cholery znosić ? Przecież od zawsze tak było, że go nienawidził i chciał przewyższyć. Co się do cholery niby zmieniło ? Sam nie wiedział. Renji Westchnął męczeńsko pukając do drzwi i po usłyszeniu charakterystycznego, beznamiętnego : Proszę, wszedł do pomieszczenia świdrując je wzrokiem. Nie minęło długo a oczy porucznika spoczęły na ciemnowłosym mężczyźnie który właśnie oderwał się od jakiś papierów na stole. Jak zawsze zapracowany. Przemknęło czerwonowłosemu przez myśl ironicznie. Jak to zawsze jest, że podobno porucznik jest od załatwiania papierów, a mimo to Byakuya zawsze wolał je rozwiązywać sam ? Haha. No tak, tylko w szóstym oddziale było to ustawione w ten sposób. Niestety Renji nie grzeszył inteligencją. Między innymi wskazywała na to sytuacja w której kapitan Kuchiki od dobrych kilku minut wlepiał w niego oczy nie odzywając się nawet jednym słowem. Normalnie oczywiście nigdy by się tak nie zachował.
- Renji... - Odezwał się w końcu zaniecierpliwiony członek rodu Kuchiki.
- Ach, tak... ! Em... o co chodzi Kapitanie Kuchiki ? - Zapytał w końcu z lekkim zdenerwowaniem obserwując ciemne, beznamiętne oczy. Zawsze chciał zobaczyć w nich jakieś emocje. Ale wiedział, że to raczej nie możliwe. W końcu to był kapitan Kuchiki. Znał jego przeszłość i obserwował go na tyle długo aby wiedzieć jakim człowiekiem, a raczej shinigami jest. Taki idealny... nie dorastał mu do pięt, a mimo to dlaczego zawsze dążył by być lepszym ? By móc nazwać się kimś na tym samym poziomie co on ? Miał mętlik w głowie. Od zawsze starał się rozgryźć swój tok myślenia i działania. Teraz w Karakurze przynajmniej będzie miał na to trochę czasu.
- Więc ? O co chodzi ? - Zapytał na spokojnie mężczyzna odgarniając kosmyk ciemnych włosów za ucho i zaczął przyglądać się swoim ponownie swoim papierom.
- Została mi dana misja... chciałem tylko zameldować... że od dnia dzisiejszego... będę stacjonował przez kolejne dwa miesiące w Karakurze. - Powiedział w końcu czerwonowłosy siląc się na spokój jednak nie bardzo mu to wychodziło, bo co chwila przerywał swoją wypowiedź. Ręka która akurat układała kartki w idealny porządek zatrzymała się nagle,a w pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza.
- Rozumiem. To wszystko ? - Odpowiedział w końcu Byakuya zamykając chwilowo oczy. Dlaczego tak się zachowywał ? Normalnie odpowiedział by na samym początku. Prawda była jednak taka, że mężczyzna starał się zachować swój normalny głos.
- Tak... więc do zobaczenia Kapitanie. - Mruknął cicho lecz jak zawsze z szacunkiem czerwonowłosy niemal od razu kłaniając się przed dowódcą i ruszył ku wyjściu ujmując klamkę. Poczuł ukłucie kiedy został jak zawsze zimno potraktowany. Czemu ? Przecież to była norma i nigdy nie przywiązywał do tego wagi, więc dlaczego teraz ?
- Zaczekaj Renji. - Zatrzymał go nagle Byakuya. Abarai usłyszał tylko szelest kiedy shinigami wstał ze swojego miejsca. Odwrócił się szybko aby stanąć do niego twarzą po czym zapytał starając się ukryć całą swoją niepewność :
- O co chodzi, kapitanie ? - Burknął niekoniecznie tak jak by chciał przez co mniej więcej wyszło na to, że okazał mniej szacunku niż zwykle. Przygryzł wargę błagając w duchu aby mężczyzna nie zwrócił na to uwagi jednak Kuchiki zdawał się tym nie przejmować. Z każdym krokiem był coraz bliżej. Kiedy nagle stanął przed chłopakiem dalej jak by przyglądał się mu bez mrugnięcia okiem. Nagle zamknął oczy i westchnął cicho co zaskoczyło Renjiego. Co jak co, ale Byakuya Kuchiki bardzo rzadko wydaje z siebie jakie kol wiek odczucia, a tym bardziej oznaki zmęczenia. Kolejnym faktem jaki odnotowały oczy porucznika były blade ręce zaczynające po woli odwijać szal z szyi mężczyzny. Rozszerzył oczy ze zdziwienia. Kapitan właśnie zaczął zdejmować swój jasno miętowy szal. To jeszcze mógł przetrwać. Jednak kiedy poczuł jak miękki materiał zostaje owijany wokół jego szyi niemal że przestał oddychać. Byakuya robił to niemal z zamkniętymi oczami chcąc ukryć kłębiące się w nim odczucia. Renji otworzył usta chcąc coś powiedzieć i ponownie je zamknął kiedy poczuł delikatny pocałunek na swoich wargach. Zamarł.
-K-k-k-kapitanie K-kuchiki-i... o co tu-u ? - Wydukał chcąc ukryć jak najszybciej buraka który wchodził mu na twarz. Natomiast on po raz kolejny wydał z siebie głośne westchnięcie dezaprobaty patrząc w zamyśleniu na swojego porucznika. Po chwili odpowiedział na jego jak że inteligentną wypowiedź całkowicie ignorując jej znaczenie :
- Masz tego pilnować. To jest rozkaz. Noś to i nie zdejmuj dopóki nie wrócisz i mi go nie oddasz. - Warknął cicho jak zwykle starając się udawać opanowanego. Natomiast czerwonowłosy uchwycił delikatnie szal dłonią i wtulił się w niego nieświadomie przymykając oczy. Ten zapach zawrócił mu tak w głowie, że nie był nawet w stanie pohamować się ze swoimi gestami. Przymknął lubieżnie oczy i zaczął zachłanniej pochłaniać zapach szalika. Bosze... ale on bosko pachniał. Kiedy w końcu udało mu się zreflektować niemal że chciał zapaść się pod ziemię i wtedy... zobaczył uśmiech. Tak przelotny i tak piękny. Który po chwili zniknął. Więc nadal stał z rozszerzonymi oczami. Co to było ? Przewidziało mu się ? Na pewno nie. Kolejnym co odnotowały jego zmysły to ciche parsknięcie jego kapitana który uniósł podbródek chłopaka ku górze : - Kiedy wrócisz może dostaniesz coś jeszcze. - Oznajmił nagle i odwrócił się na pięcie zapewne chcąc dalej jednak pozostać tym dumnym kapitanem. Tym który ma wszystko pod kontrolą. Mimowolnie Abarai uśmiechnął się szeroko patrząc na jego plecy po czym nie zważając na to, że Byakuya stoi do niego tyłem, skłonił się delikatnie.
- Tak jest. - Odpowiedział krótko po czym szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia. Kiedy tylko znalazł się po za pomieszczeniem ruszył przed siebie nadal szczerząc się jak głupi do sera. Dlaczego był taki radosny ? Nieświadomie jego ręce ponownie powędrowały do miętowego szalika - jego nowego skarbu. Zaśmiał się cicho pod nosem wiedząc, że na pewno dotrzyma obietnicy. Zastanawiał się jedynie nad tym ,, coś jeszcze " co ma otrzymać po powrocie. Abarai nie spodziewał się, że ktoś jeszcze właśnie w tej chwili uzupełniając zbędne papiery uśmiecha się szeroko jak jeszcze nigdy.


( Dop. Autorki : Awww.... wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać.... xD Czyż Byakuya nie jest wspaniały ? *w* Kocham kolesia ).

5 komentarzy:

  1. Przeczytałam ale skomentuje dokładnie jak się angola nauczę xD
    Niedługo tu wrócę~! =3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Jednak wróciłam!
      Rodzice są w pracy i zaraz wracają więc się streszczę.
      Jakie to słooooodkie *.*
      Nie oglądam Bleach więc niezbyt kojarzę Renji'ego xD
      Ale Byakuye znam bo się nasłuchałam koleżanki >.<''''
      Sam pomysł na opowiadanie ciekawy i ładnie zapisany.
      Można by zrobić z tego jakiś krótki epilog, ale w sumie niszczyłoby to troszku całą historię :c
      Także pochwała, bo przekonałaś mnie do tego parringu xD
      A teraz idę się szykować, za tydz. próbne egzaminy ;______________;
      A z angola dostałam 5, więc jest git =3
      Weny ;)
      Pozdro~! =]

      Usuń
    2. Gratuluję oceny z angielskiego. Xd No tak wiem, ale na razie postanowiłam tworzyć na tym blogu jedynie one shoty. Może kiedyś do tego wrócę... po kopiuję one shoty i rozwinę je na innym lub tym blogu, tylko dopracuje swoje techniki pisarskie XD. Dzięki, za dobre słowa. No cóż... cieszę się, że przekonałam Cię do tego paringu, bo sama nie przepadam za nim aż tak bardzo i staram siebie samą do niego przekonać XDD mimo to chciałam napisać coś takiego skoro już miałam pomysła.

      Usuń
  2. Uwielbiam Bleach, alei tak wolę HichiIchi. Do tego parringu nic nie mam. Świetnie napisane tylko "zaczął przyglądać się swoim ponownie przyglądać sie swoim papierom ". Nie bardzo wiem o co chodzi. Tak po za tym to fajny pomysł z tym szalem i zaciesz Renjego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem. xD Robię błędy powtórzeniowe. No, ale oczywiście poprawię to tak szybko jak się da. Po za tym na moim blogu już istnieje paring HichiIchi xDD. Sama nie zbyt bardzo lubię ten paring, z Bleacha najbardziej rajcuje mnie HichiIchi , IchiBya oraz kilka innych. ^^

      Usuń